Trasa turystyczna: 3, 4, 8, 9, 5, 6, 7, 2, 1
Razem z Krzyśkiem i Wojtkiem pojechałem do Miechowa na Odyseję Wiosenną. Startowaliśmy w parach ja z Krzyśkiem, a Wojtek z Pawłem (para stworzona w biurze zawodów) na trasie turystycznej. Ścigaliśmy się prawie przez całą trasę. My szybciej narysowaliśmy trasę i ruszyliśmy, więc przez pierwszych kilka punktów mieliśmy minimalną przewagę. Potem popełniliśmy niewielki błąd i to drużyna Wojtka wyszła na prowadzenie. Pod koniec rywalizacji zastosowaliśmy skrót, a potem lepiej najechaliśmy na przedostatni punkt i mieliśmy znowu przewagę. Niestety nie poszło nam z ostatnim punktem, drużyna Wojtka znalazła go dużo szybciej i ostatecznie oni skończyli rywalizację na 2 miejscu a my na 5.
Do Miechowa dojechaliśmy około godziny 9:00 i poszliśmy się zarejestrować w biurze zawodów, do drużyny byłem zgłoszony ja i Krzysiek, Wojtek miał jechać z nami poza klasyfikacją, ale ostatecznie znalazł partnera i wystartował normalnie. Na początek o godzinie 10:00 start honorowy, przejazd przez rynek w Miechowie, na drugą stronę drogi nr 7, tam dopiero rozdanie map i start ostry. Tym razem postanowiliśmy sobie całą trasę wyrysować. W zasadzie od początku widać było właściwie jedyny słuszny wariant trasy i chyba prawie wszyscy tak właśnie pojechali.
Na początek więc jazda na punkt nr 3, znajdował się on praktycznie w tym samym miejscu co jeden z punktów dwa lata temu, więc z trafieniem nie było żadnych problemów. Podbijamy 3 i szybkim zjazdem docieramy do asfaltu. Po tym pierwszym zjeździe coś mi zaczęło rzęzić w rowerze i zatrząsłem się zastanawiać czy dotrwam do końca imprezy. Do 4 droga raczej łatwa i większości pod asfaltach, dopiero końcówka jakąś szutrówką. Cały czas mieliśmy w zasięgu wzroku kilkunastu zawodników, nie specjalnie lubię taką jazdę, ale jak wszyscy wybrali taki sam wariant, to tak musiało być:). Dalej droga przez las, na początek trochę pod górę, a potem znowu długi zjazd do asfaltu. Na asfalcie w prawo i po jakimś kilometrze mieliśmy skręcić w lewo. Niestety tu popełniliśmy pierwszy błąd, skręciliśmy jakieś 100 metrów za wcześnie i niepotrzebnie przejechaliśmy między jakimiś domami. W rezultacie kilka ekip w tym drużyna Wojtka wyprzedzają nas. Jedziemy pod górę, najpierw drogą a potem szutrem przez las. Momentami jest na prawdę stromo, powolutku jednak udaje nam się wtoczyć na wzniesienie, punkt widoczny z daleka (nr 8). Podbijamy i ruszamy dalej...
Jedziemy lekko pod górę i potem szybki zjazd szutrem do asfaltu, ale na asfalcie znów pod górę.