Z córką po lesie
Krótko po lesie z córką, mała na razie w słabej formie :)
Krótko po lesie z córką, mała na razie w słabej formie :)
Po wczorajszej katastrofie, dziś pojechałem ponownie do pracy, ale tym razem na mojej dopracowej szosówce. Tym razem było lepiej, ale dalej bez rewelacji.
Pojechałem do pracy na gravelu i ledwo dojechałem. Forma katastrofalna - trzeba będzie popracować. Dzisiaj pogoda już bardzo mocno wiosenne, ale to ostatnimi czasy to raczej rzadkość.
Mały rozruch rowerowy na początek roku - formy brak:(
Po rajdzie jesienny na początku października, nastąpił u mnie poważny kryzys aktywności fizycznej. Dość szybko złapałem jakieś infekcje, potem poważniejszą chorobę i efekcie przez cały miesiąc nie ruszałem się wcale.
8 listopada, mimo że zasadzie dalej jestem chory, postanowiłem gdzieś pojechać. Zrobiłem sobie krótką wycieczkę po okolicy. Forma dramatyczna, bardzo szybko się męczyłem, mimo iż starałem się jechać dość spokojnie. Nacisnąłem trochę mocniej w drugiej części wycieczki i do domu przyjechałem mocno zmęczony.
Praca.
Praca.
Praca.
Znów do pracy na rowerze, rano zimno, po południu piękna pogoda.
Kolejny razy do pracy, niestety rano już coraz zimnej i dość ciężko się jedzie.