Praca #22 - dziś szkolenie
Dziś miałem szkolenie w Niepołomicach, więc nie jechałem do szkoły - zamiast prawie 30 km wyszły więc 4 km.
Dziś miałem szkolenie w Niepołomicach, więc nie jechałem do szkoły - zamiast prawie 30 km wyszły więc 4 km.
Dalej mamy piękną pogodę, więc nadal jeżdżę na rowerze.
Kolejny piękny dzień i kolejny raz do pracy na rowerze. Tym razem na Peugeocie i wersji przez las:)
Dziś kolejny wyjazd do pracy, tym razem lekko rozszerzony o wycieczkę do Nowego Brzeska z uczniami. Pogoda wręcz letnia, ciepło i słonecznie.
Niestety w Nowym Brzesku zaliczyłem awarię, zeszło mi powietrze z tylnego koła i okazało się, że dętka puściła na łączeniu. Zamieniłem dętkę, ale potem nagle moje koło stało się jajowate. Nie jestem pewien co się stało, dojechałem jakoś do szkoły i próbowałem poprawić dętkę, trochę to pomogło ale dalej koło nie było idealnie…
Tylko w jedną stronę do pracy, bo po południu tak się rozpadało, że zdecydowałem się zostawić rower i wrócić samochodem.
Po weekendzie znów do pracy na rowerze, niestety czuję spore zmęczenie i rano jakoś nie się rano zmusić do szybszej jazdy. Dziś wyjątkowo zamulałem:(
W drodze powrotnej jechało mi się już całkiem dobrze, było dość ciepło i słonecznie. Udało mi się też dość szybko dojechać do domu.
Rano musiałem jechać do urzędu, więc do pracy jechałem trochę później. Zdecydowałem się na przejazd główną drogą, nie było przyjemnie, ale z wiatrem i dość szybko.
W drodze powrotnej złapał mnie deszcz, próbowałem się wstrzelić w okienko pomiędzy burzami, ale nie do końca się udało. Na szczęście nie padało za mocno.
Po dwóch dniach ciągłego deszczu w końcu przestało padać i mimo iż pogoda nie była idealna, zdecydowałem się pojechać rowerem. Rano musiałem jeszcze odwiedzić przychodnie zdrowia, więc do pracy jechałem z pewnym opóźnieniem. Na drodze było bardzo mokro, więc trzeba było uważać, ale ogólnie jechało mi się całkiem nieźle.
Po południu było dość ciepło, trochę wiało, mimo wszystko zdecydowałem się na powrót wałem. Okazało się, że to była dobra decyzja, ponieważ po wale jechałem z…
Paskudny poniedziałek, zimno i wilgotno, w każdej chwili groziło, że zacznie padać. Mimo wszystko zdecydowałem się pojechać na rowerze i można powiedzieć, że się udało przejechać na sucho.
Niestety ten brzydki poniedziałek, zapowiadał jeszcze gorsze kolejne dni, które niestety chyba uniemożliwią mi codzienny dojazd do pracy w maju.
W piątek jechałem do pracy trochę później, najpierw musiałem odwiedzić urząd miasta, a potem drogą po wale ruszyłem do pracy.
Było dość ciepło i bezwietrznie i rano jechało mi się bardzo dobrze. Po południu dalej było ciepło, choć już trochę wiało, mimo wszystko to był bardzo udany rowerowy dzień:)