Praca #6
Dziś do pracy jechało mi się trochę lepiej, czas poniżej 28 minut. W powrotem pojechałem główną drogą i na dodatek miałem z wiatrem, więc mimo postojów w celu załatwienia dwóch spraw, czas wyszedł mi rewelacyjny.
Dziś do pracy jechało mi się trochę lepiej, czas poniżej 28 minut. W powrotem pojechałem główną drogą i na dodatek miałem z wiatrem, więc mimo postojów w celu załatwienia dwóch spraw, czas wyszedł mi rewelacyjny.
Kolejny raz do pracy w ramach treningu przez wyjazdem do Gniezna, forma kiepska, czasy słabiutkie. W powrotem lekko lepiej, ale bez rewelacji.
Wycieczka z Emilką i moimi siostrami na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego - Mogielicę (1171 m npm) - podobno to jest poprawna nazwa, choć większość osób określa szczyt mianem Mogielnicy.
Po dłużej przerwie ponownie do pracy, forma dalej słaba, zarówno na odcinku do pracy, jak i do domu kryzysy przez które w pewnym momencie musiałem mocno zwolnić:(
Na 1 maja, miałem zaplanowaną wycieczkę górską z córką i żoną na Luboń Wielki, jednak niezbyt dobra pogoda zniechęciła nas do wyjazdu. Pojechaliśmy ostatecznie koło południa do Ojcowskiego Parku Narodowego - na miejscu pogoda się poprawiła i przy pięknym słoneczku zrobiliśmy niewielką pętlę po szlakach.
Trzeci etap wycieczki po GSB, tym razem dość ciężkich zimowych warunkach. Rano nastąpiło załamanie pogody i na trasę ruszyliśmy przy padającym śniegu, potem było już lepiej, ale niestety nisko zawieszona mgła uniemożliwiła oglądanie widoków. Pokonaliśmy ostatecznie zaplanowany odcinek z Jawornik, przez schronisko na Szosowie, Stożek, na przełęcz Kubalonka.
Na wycieczce był obecny Przodownik GOT, który ocenił trasę na 14 punktów GOT, strona szlaki.net.pl wylicza więcej, od Schroniska na…
Drugi etap wycieczki GSB - tym razem z Jawornika, przez Schronisko na Szosowie, przełęcz Beskidek na Wielką Czantorie. Zejście czerwonym szlakiem do Ustroń Polana.
Pierwszy etap zdobywania Głównego Szlaku Beskidzkiego - odcinek z Ustronie (początek szlaku) przez Równica do Ustroń Polana
W niedziele piękna słoneczna pogoda, pojechałem więc z Emilką do Łapczycy. Córkach siedziała w foteliku w miarę spokojnie i bez problemu dojechaliśmy do Babci w Łapczycy. Co prawda pod górki trochę się męczyłem, ale nawet pod kościół w Chełmie (10-12%) udało mi się wciągnąć.\
Z powrotem jechałem już sam, więc poszło znacznie szybciej, tym bardziej, że w Szarowie przy wjeździe na ścieżkę rowerową udało mi się siąść na ogonie dwóm szybko jadącym chłopaczkom, którzy doholowali mnie…
Pojechałem z Krzyśkiem do Dąbrowy Górniczej na zawody na orientacje - Wiosenne Korno. Trasę przejechaliśmy, wszystkie punkty zaliczyliśmy, ale dwie wtopy na skrótach sprawiły, że zajęliśmy dopiero 10 i 11 miejsce.