Na dzień dziecka do Elizy
Całą rodziną wybraliśmy do Podłęża z prezentem do mojej małej siostrzenicy z prezentem na dzień dziecka.
Całą rodziną wybraliśmy do Podłęża z prezentem do mojej małej siostrzenicy z prezentem na dzień dziecka.
Drugiego dnia rajdu zaplanowano bardzo trudną trasę na Luboń Wielki Percią Borkowskiego. Miałem poważne wątpliwości czy w ogóle wybierać się z Emilka na tą trasę, rok temu przeszedłem ją z siostrą i doskonale pamiętałem, że przelewek tam nie ma. Jednak zachęcony dobrą postawą Emilki pierwszego dnia zdecydowaliśmy, że jednak idziemy.
Trasa od samego początku wiedzie mocno pod górę i wszystkie dzieci mocno się na niej męczyły, Emilka dodatkowo miała problemy na większych stromiznach i musiałem…
Podobnie jak rok temu wybrałem się z żoną i córką na Rajd Rodzinny organizowany przez PTTK Bochnia. W tym roku wyzwanie było większe, bo mała musiała całą trasę pokonać samodzielnie na nogach:)
Pierwszego dnia trasa prowadziła z Obindowej do schroniska na Starych Wierchach, potem do schroniska na Maciejowej i zejście do Rabki Słone szlakiem czarnym. Emilka poradziła sobie wzorowo, co prawda na podejściach trochę marudziła, ale w sumie dała sobie radę bez większych problemów.
W końcu udało mi się kupić kask dla Emilki i to nie byle jaki, bo wypasiony Lazer:) Efekt jest taki, że moja córka nagle zapragnęła jeździć w kasku, nie tylko ze mną, ale również sama na rowerku biegowym i swoim rowerku 4-kołowym.
Rano zawiozłem Małą do przedszkola, a po południu ją odebrałem i pojechaliśmy wspólnie na zakupy.
Z żoną i córką wybraliśmy się na rodzinną wycieczkę rowerową do malowanej wsi Zalipie. Do Opatowca pojechaliśmy samochodem, następnie promem przepłynęliśmy Wisłę w miejscu ujścia do niej Dunajca, a potem urządziliśmy sobie wycieczkę rowerową po okolicy. Naszym celem było Zalipie, gdzie pooglądaliśmy pomalowane domki, odpoczęliśmy pod "Domem Malarek", a następnie wróciliśmy do Opatowca.
Po drodze odwiedziłem jeszcze cmentarze wojenne z okresu I wojny w Gręboszowie i Ujściu Jezuickim.
Dziś dwa razy jeździłem z Emilką. Ledwo przyjechałem z pracy, to szybko się przebrałem i najpierw pojechałem do urzędu miasta po brakujące 6 dzienniczków do akcji Rowerowy Maj, a zaraz potem po Emilkę do przedszkola. Już razem pojechaliśmy do rynku po chleb i na lody:)
Po powrocie do domu przypomniałem sobie, że dziś miała być dostawa kasków rowerowych do serwisu w którym naprawiam rowery. Po obiedzie, wsiedliśmy więc ponownie na rower i pojechaliśmy zobaczyć kaski.…
Ledwo wróciłem z wycieczki szosowej do Bochni, moja córka powitała mnie komunikatem "Tata jedziemy na plac zabaw", nie pozostawało więc innego jak wziąć górala i jechać do miasta:) Pobawiliśmy się na placu zabaw, a potem zjedliśmy lody i po jakieś godzinie wróciliśmy do domu.
Pojechałem z zawieść Emilkę na urodziny, której jej kolega z przedszkola organizował w Galerii Bona. Do domu wróciłem trochę na około.
Muszę kupić nowy kask rowerowy dla córki, bo ze starego wyrosła. Pojechaliśmy, więc wspólnie do sklepu przymierzyć dostępne kaski, niestety nie znaleźliśmy odpowiedniego, nowa dostawa ma być w poniedziałek.
Do domu pojechaliśmy trochę okrężną drogą i w sumie wyszła wycieczka na przeszło 5 km.