Cmentarze wojenne
W Boże Ciało postanowiłem wybrać się na krótką przejażdżkę na cmentarze wojenne okolic Niepołomic.
W Boże Ciało postanowiłem wybrać się na krótką przejażdżkę na cmentarze wojenne okolic Niepołomic.
Kolejny raz na rowerze do pracy, dziś oszczędzałem siły bo w weekend czekała mnie wyprawa w Beskid Żywiecki.
Dziś do pracy pocisnąłem drogą główną 964, poszło bardzo szybko do dojechałem w niecałe 24 minuty (krótsza - 12,9 km), ale nie jest zbyt przyjemna trasa, niestety ruch jest zdecydowanie za duży.
Z powrotem jechałem już normalnie i dużo wolniej.
Wtorkowy wyjazd do pracy, ponieważ rano zaczynam od nauczania indywidualnego, to dziś pojechałem trochę inną drogą. Powrót już normalnie przez Puszczę Niepołomicką, ponieważ w między czasie przeszła burza, to było trochę mokro.
Kolejne piękne niedzielne przedpołudnie, dziś postanowiłem zrobić trasę po cmentarzach wojennych z okresu I wojny w okolicach Krakowa.
W dzień dziecka wybrałem się w Beskid Sądecki przejść odcinek GSB z Krynicy-Zdrój do Rytra. Wycieczkę na podobnej trasie organizował bocheński PTTK w dniu 14 maja, wtedy nie mogłem jechać, więc dziś chciałem nadrobić te zaległości.
Po raz kolejny pojechałem do pracy na rowerze i dziś mimo dość wolnego początku udało mi się pojechać na tegoroczny rekord.
W niedzielne przedpołudnie wybrałem się na wycieczkę po okolicznych górkach, w końcu w pięknej wiosennej pogodzie.
Trzeci raz w tygodniu do pracy na rowerze, dziś jechałem na niższym niż wczoraj tętnie, ale za to moje nogi nie kręciły tak dobrze. W rezultacie czas minimalnie gorszy od wczorajszego - do pracy 27:29. W drodze powrotnej miejscami walczyłem z wiatrem, więc też nie było nadzwyczajnie, co tego czułem wyraźnie zmęczenie, jednak zdecydowanie brakuje mi jeszcze kondycji.
Po raz trzeci do pracy i już widać, że jest jakiś postęp. Rano udało mi się kręcić w miarę równo, choć niestety miałem momenty przestoju i nie miałem już kompletnie sił na jakiś finisz w Woli Zabierzowskiej. Mimo wszystko udało mi się osiągnąć czas 27:27, niezłe tempo na całej trasie kosztowało mnie jednak sporo sił. W zasadzie od połowy trasy jechałem już na bardzo wysokim tętnie w granicach 160-170, co u mnie oznacza…