Cmentarze wojenne okolic Krakowa
Kolejne piękne niedzielne przedpołudnie, dziś postanowiłem zrobić trasę po cmentarzach wojennych z okresu I wojny w okolicach Krakowa.
Kolejne piękne niedzielne przedpołudnie, dziś postanowiłem zrobić trasę po cmentarzach wojennych z okresu I wojny w okolicach Krakowa.
W dzień dziecka wybrałem się w Beskid Sądecki przejść odcinek GSB z Krynicy-Zdrój do Rytra. Wycieczkę na podobnej trasie organizował bocheński PTTK w dniu 14 maja, wtedy nie mogłem jechać, więc dziś chciałem nadrobić te zaległości.
Po raz kolejny pojechałem do pracy na rowerze i dziś mimo dość wolnego początku udało mi się pojechać na tegoroczny rekord.
W niedzielne przedpołudnie wybrałem się na wycieczkę po okolicznych górkach, w końcu w pięknej wiosennej pogodzie.
Trzeci raz w tygodniu do pracy na rowerze, dziś jechałem na niższym niż wczoraj tętnie, ale za to moje nogi nie kręciły tak dobrze. W rezultacie czas minimalnie gorszy od wczorajszego - do pracy 27:29. W drodze powrotnej miejscami walczyłem z wiatrem, więc też nie było nadzwyczajnie, co tego czułem wyraźnie zmęczenie, jednak zdecydowanie brakuje mi jeszcze kondycji.
Po raz trzeci do pracy i już widać, że jest jakiś postęp. Rano udało mi się kręcić w miarę równo, choć niestety miałem momenty przestoju i nie miałem już kompletnie sił na jakiś finisz w Woli Zabierzowskiej. Mimo wszystko udało mi się osiągnąć czas 27:27, niezłe tempo na całej trasie kosztowało mnie jednak sporo sił. W zasadzie od połowy trasy jechałem już na bardzo wysokim tętnie w granicach 160-170, co u mnie oznacza…
Po raz drugi w sezonie wybrałem się do pracy na rowerze, forma słaba ale i tak poszło mi dużo lepiej niż za pierwszym razem.
Od pierwszego mojego wyjazdu do pracy (31.03) minęło prawie 1,5 miesiąca - wtedy ledwo dojechałem w bardzo słabym czasie. Dziś było trochę lepiej, ale sił starczyło mi tylko do 5 km, potem jechałem już wolniej na dodatek musiałem od czasu do czasu mocno zwolnić, żeby trochę odpocząć. Ostatecznie do pracy udało…
Dziś nie planowałem wyjścia na rower, pogoda jest fatalna, jednak około 13 niespodziewanie zaświeciło słońce i mimo, że mocno wiało postanowiłem wybrać się na krótką przejażdżkę.
Chciałem pojeździć terenowo po lesie, więc pojechałem Krossem, na początek ścieżka rowerowa, ale żeby trochę urozmaicić wycieczkę, postanowiłem podjechać pod krótki, ale bardzo stromy podjazd w Dąbrowie. Wjechać, wjechałem, ale forma fatalna, mimo że jechałem wolno na najmniejszym przełożeniu to zmachałem się straszliwie. Następnie wróciłem…
Po południu w Wielką Sobotę było słonecznie i naprawdę ciepło, niestety zaczęło trochę wiać.
Wyciągnąłem i przeczyściłem rower i już miałem jechać na pierwszą poważną wycieczkę rowerową w tym roku, a tu zaczęło padać. Pojechałem więc tylko wypróbować sprzęt na pobliski Kopiec Grunwaldzki.
Na szczęście po południu, po święceniu udało mi się wyskoczyć na dłuższą wycieczkę, ale o tym następnym wpisie.