Praca #33
Znowu rowerem do pracy i znowu wieje. W drodze powrotnej jechałem drogą główną, pod czołowy wiatr, było ciężko.
Znowu rowerem do pracy i znowu wieje. W drodze powrotnej jechałem drogą główną, pod czołowy wiatr, było ciężko.
Kolejny raz do pracy, dziś trochę chłodniej niż wczoraj, więc i jazda łatwiejsza.
Wycieczka rowerowa do Sandomierza niestety się skończyła i trzeba było wrócić do rzeczywistości, więc poniedziałek rano ruszyłem na rowerze do pracy. Od samego rana było bardzo ciepło i zapowiadali mega upał. Rano jechało się jeszcze dość przyjemnie, ale po południu było gorąco jak w piekle.
Ostatni wyjazd do pracy w tym tygodniu, jutro startuję do Samodomierza. Dziś znowu mega upał i kolejny raz pojechałem na gravelu szukając optymalnych ustawień przed wyprawą. Przy okazji dziś mały jubileusz - 30 raz do pracy na rowerze w tym roku.
Przed wyjazdem do Sadomierza testowałem gravela jako rower dopracowy. Szosówka to to nie jest i jechałem wolniej niż zwykle. Dalej jest gorąco, po południu to już upał i jedzie się dość ciężko.
Kolejny raz do pracy, choć dziś trochę inaczej bo już wakacje. Na początek wizyta w rejestracji przychodni w Niepołomicach (szkoda nawet tym gadać), a później do pracy, przez las, wolno i niemrawo, trochę pod wiatr.
Po południu drogą główną z wiatrem, było naprawdę szybko udało mi się pokonać 12,9 km w czasie 24:24, już dawno tak szybko nie jechałem.
W ostatni "pracujący" dzień roku szkolnego pojechałem na rowerze do pracy. Rano nie było tak ciepło, jak przez ostatni dni. Po południu trochę groziło burzami, ale jakoś na sucho udało mi się przejechać trasę.
Tydzień zamykam wyjazdem rowerem do pracy. Rano miałem sporo szczęście, ponieważ zdążyłem dojechać do pracy przy pierwszych kroplach deszczu tuż przed mega burzą z ulewą.
Po pracy już przy pięknej pogodzie, choć na szczęście nie w upale, bo wracałem po 18:00, pojechałem sobie do domu dłuższą drogą po wale.
Kolejny dzień upałów i niestety dla mnie był to bardzo ciężki dzień. Coś kiepsko się czułem i pokonanie trasy do pracy i z powrotem sprawiło mi trochę problemów. Rano co prawda nie sądziłem, że jest aż tak kiepsko, więc pojechałem rowerem i jakoś spokojnie, wolnym tempem dojechałem. Po południu już nie było innego wyjścia jak wrócić w upale przekraczającym chyba 35 stopni.
Pojechałem drogą główną, z wiatrem, więc szło dość sprawnie i szybko. Odebrałem jeszcze…
Jest tak ciepło, że rano przed 7 mogę jechać do pracy całkiem na krótko. Niestety po południu jest skwar nie do zniesienia. Rano pojechałem wałem, po południu główną drogą bo musiałem jeszcze odebrać paczki z paczkomatu i wstąpić do ośrodka zdrowia. Niestety pod ośrodkiem zdarzyła mi się dość nietypowa awaria i do domu musiałem iść na piechotę niosąc rower:(