Praca #63
Wtorek i znów do pracy na rowerze, rano drogą główną, po południu tym razem przez las.
Wtorek i znów do pracy na rowerze, rano drogą główną, po południu tym razem przez las.
Mamy piękną pogodę i mimo iż rano jest dość chłodno to postanowiłem pojechać do pracy na rowerze.
Rano pojechałem drogą główną i poszło mi w miarę sprawnie. Po południu zdecydowałem się na drogę po wale, było pięknie i słonecznie, więc jechało się bardzo dobrze.
Po wycieczce do Brzeska, zrobiłem sobie dwa dni przerwy od roweru, ale w niedziele musiałem już ruszyć na trasę.
Tym razem zaplanowałem sobie wjazd na najwyższe wzniesienie Pogórza Wielickiego czyli na Chorągwicę (431 m npm). Oczywiście wjeżdżałem tam wielokrotnie od różnych stron, ale tym razem postanowiłem powtórzyć wariant, który do tej pory zrobiłem tylko raz i był to mój pierwszy przejazd przez Choragwicę (lipiec 2009). Wtedy jechałem z Wojtkiem do Dobczyc i wybraliśmy wariant podjazdu…
Pojechałem do pracy na rowerze, to już 60 raz w tym roku, całkiem niezły wynik, choć 78 razy z ubiegło roku nie zostanie raczej pobite.
Mimo, że w poniedziałek miała być bardzo ładna pogoda, to niestety rano nie było tak wesoło. Było dość chłodno i mgliście, w rezultacie do szkoły przyjechałem zmarznięty i mokry.
Po południu już było już bardzo ciepło i słonecznie. Do domu pojechałem sobie wałem i jechało się bardzo fajnie.
Po wczorajszym lekkim przetarciu, dziś postanowiłem zrobić sobie swoją małą Il Lombardie po Pogórzu Wiślnicko - Lipnickim.
Wystartowałem z Łapczycy i na początek ruszyłem na Czyżyczkę i poszło mi nawet całkiem sprawnie, co prawda mocy trochę brakowało, ale wjechałem nawet całkiem sprawnie, zgodnie z tym co sobie zmierzyłem to na całym podjeździe, pod sam zbiornik wodny i cmentarz 336 wjechałem ze średnią prędkością 12,2 km/h. Jak pokazuję strava na trochę krótszym odcinku (tym najbardziej stromym)…
Prawie miesiąc nie jeździłem na rowerze, byłem przeziębiony, potem chory, potem osłabiony, potem pogoda była kiepska, ale w końcu się doczekałem i 12 października i pięknej słonecznej pogodzie ruszyłem na trasę:)
Wczoraj odbyłem swoją pierwszą jazdę na trenażerze interaktywnym z aplikacją Zwift - przejechałem trasę (rundę - około 16) Mistrzostw Świata w Kolarstwie Szosowym z 2015 roku w USA (Richmond). Kręciłem w pokoju przez około 40 minut i prawie umarłem.
Dziś na świeżym powietrzu jechało…
Dziś po raz kolejny pojechałem na rowerze do pracy, rano było chłodno - około 10 stopni i mimo, że ubrałem się dość dobrze, to niestety wygląda na to, że się przeziębiłem.
Rano jechałem drogą główną, poszło w miarę sprawnie, choć wolniej niż we wtorek. Po południu już przy pięknej temperaturze pojechałem wałem, niestety chyba trochę pod wiatr. Jechało się całkiem dobrze, ale wieczorem niestety czułem się dość kiepsko:(
Po raz 57 do pracy w tym roku, a po raz drugi w tym roku szkolnym. Ciężko mi się zmobilizować do porannej jazdy, bo po pierwsze muszę wcześniej wstać, a po drugi zmierzyć się z dość rześkim porankiem na rowerze.
Dziś ubrałem się trochę lepiej niż w poprzednim tygodniu, ale nadal było mi trochę chłodno. Rano jechałem drogą główną, ścigając się przez 2/3 trasy z autobusem MPK, w końcu jednak musiałem uznać jego wyższość :)…
Po prawie tygodniowej przerwie ponownie pojechałem do pracy na rowerze. Rozpoczął się rok szkolny i jazda rowerem do pracy nie jest już taka prosta, żeby zajechać do pracy na 7:30 muszę startować z domu przed 7 a te pół godziny rano robi sporą różnicę jeśli chodzi o temperaturę. Dziś rano temperatura odczuwalna wynosiła ledwo 9 stopni.
Rano pojechałem drogą główną, szło mi nawet dość sprawnie i po około 27 minutach byłem na miejscu.
Po południu…
Na zakończenie wakacji postanowiłem zrobić sobie jakąś ciekawą wycieczkę. Pierwotnie myślałem nad szybkim przejazdem przez Jurę do Częstochowy z powrotem pociągiem, ale ostatecznie wybrałem jak mi się przynajmniej wydawało, łatwiejszą trasę - WTR od granicy z województwem śląskim (PKP Brzeszcze Jawiszowice) do mostu w Niepołomicach.
Ostatnio trochę bolą mnie kolana, więc uznałem że WTR na tym odcinku będzie idealna na ciekawą wycieczkę, która za bardzo mnie nie zmęczy. W teorii trasa miała mieć około 126 km, z tylko jednym większym wzniesieniem i ogólną tendencją w dół. Miałem jechać w miarę wolno i pokonać trasę w czasie około 8 godzin. Niestety nie przewidziałem jednego znaczącego czynnika a mianowicie wiatru, a tu niestety wiało i to całkiem mocno, przez większość trasy jechałem pod wiatr. Było wolno, ale niestety nie był to mój wybór, a o każdym kilometr musiałem walczyć. W rezultacie przejechałem trasę w 8 godzin, ale przyjechałem potwornie zmęczony, ale po kolei....
Z Dworca Głównego w Krakowie ruszyłem o