Po kilku chłodniejszych i deszczowych dniach, zrobiło się trochę cieplej, więc postanowiłem pojechać do pracy na rowerze - tym razem wybór padł na Gianta, bo muszę na nim nabić jak największy przebieg, zanim pojadę na obowiązkowy przegląd.
Rano oczywiście, nie było za ciepło (około 9 stopni), ale porównaniu z wcześniejszymi dniami, to było wręcz komfortowo:) Na gravelu nie jechałem oczywiście za szybko i dojazd do pracy zajął mi około 30 minut.
Z powrotem postanowiłem jechać po wale, sprawdzić postęp robót na WTR i to był niestety błąd. Na wale strasznie wiało, potwornie się męczyłem i tempo miałem żółwie. W końcu zdecydowałem się opuścić wał, ale wcześniej udało mi się ustalić, że postęp prac na "moim" odcinku jest żaden. W domu dojechałem sobie powolutku w czasie prawie 40 minut.
Podczas dzisiejszej wycieczki testowałem dwie nowe rzeczy. Pierwszą z nich był Giantowski sensor kadencji i prędkości, jest on dostosowany do roweru i bardzo ładnie wkomponowuje się w ramę. Mając sensor patrzyłem na kadencję podczas jazdy i stwierdziłem, że o wiele trudniej jest mi kręcić powyżej 90 obrotów na minutę, niż np w Peugeocie. Drugą zakupioną przeze mnie rzeczą była lekka wiatrówka Nakumura, kurtka fajna, dobrze chroni przed wiatrem i chyba nawet nieźle oddycha, ale albo kupiłem sobie za dużą, albo nie jest ona do końca dobrze skrojona, bo na wietrze trzepotała jak żagiel i jak na kurtkę rowerową jest to na pewno duża wada. Zakupów dokonałem jednak za bon, który dostałem po zakupie roweru, więc można uznać że dostałem je w gratisie do roweru, więc chyba nie ma co narzekać.