Blog wycieczkowy Jasona

 


Łapczyca - Bochnia - Damienice - Puszcza Niepołomicka - Stanisławice - Kłaj - Chełm - Łapczyca

2013-11-03

Łapczyca - Bochnia - Damienice - Puszcza Niepołomicka - Stanisławice - Kłaj - Chełm - Łapczyca

Dalej nie jestem do końca zdrowy, ale z dobrej listopadowej pogody należy korzystać. Wybrałem się więc do Puszczy na przejażdżkę, planując po drodze podejść do 4 keszy. Ostatecznie zaatakowałem aż 7 punktów, ale znalazłem tylko 4 skrytki.

Z Łapczycy ruszyłem do Bochni drogą nr 4 i po podjeździe zacząłem zjazd do centrum Bochni. Zatrzymałem się na skrzyżowaniu z drogą na Nowy Wiśnicz w pobliżu, którego znajduję się kapliczka i pomnik Marcina Samlickiego - malarza i kolorysty, który zginął w tym miejscu 1945 r. rozjechany przez samochód żołnierzy radzieckich. Przejeżdżałem koło tego miejsca wiele razy, ale dzięki geocachingowi dowiedziałem o istnieniu kogoś takiego jak Marcin Samlicki. Z samym znalezieniem kesza, niestety miałem problem, nie wgrałem punktu do urządzenia i nie miałem dokładnych współrzędnych punktu. Oczywiście zatrzymałem się i rozglądnąłem, ale od razu stwierdziłem, że jest to kesz którego nie lubię - czyli ukryty gdzieś w krzakach lub w ziemi. Pomnik obsadzony jest jakimiś krzakami, a poniżej niego rosną też drzewka i krzaki - bez dokładnych współrzędnych szkoda czasu na szukanie.

Przejechałem przez rynek w Bochni, minąłem Zamek Żupny gdzie podobno też jest kesz i pojechałem na cmentarz komunalny, a konkretnie pod kwaterę wojenną nr 314. W zasadzie miałem nie atakować tego punktu, 3 dzień listopada i do tego niedziela, to kiepski termin na szukanie na cmentarzach, szczególnie tak dużych ja ten w Bochni, w końcu jednak postanowiłem się rozejrzeć. Porobiłem fotki i chyba namierzyłem drzewo w którym schowany jest kesz, ale nie było szans na zajrzenie do skrzynki bez wzbudzenia podejrzeń, więc postanowiłem odpuścić. Początek keszowania więc kiepski 0:2.

Ruszyłem dalej w kierunku kładki na Rabie między Bochnią a Damienicami, którą to zamierzałem przekroczyć rzekę a przy okazji zgarnąć umieszczony na niej kesz. Skrytka magnetyczna - takie lubię, bo są przyczepione do czegoś metalowego, a nie są zagrzebane w krzakach. No i w końcu udało się znaleźć, mój GPS sugerował co prawda trochę inne miejsce, ale po chwili poszukiwania znalazłem kesza - fotka, wpis i jazda dalej do Puszczy.

Moim celem były dwie skrytki nad Czarnym Stawem, więc czekał mnie kilku kilometrowy przelot przez las. Jechało się fajnie, pogoda na rower dobra, było koło 10-12 stopni, niebo co prawda zachmurzone, ale było bezwietrznie - ludzi w puszczy nie brakowało. Na pierwszy ogień poszedł trudniejszy kesz ze strony geocaching.com - zgodnie z informacjami zdobycie punktu wymagało wspinaczki na drzewo. Punkt namierzyłem szybko - koordynaty dokładne a miejsce ukrycia kesza zdradziły czarne zipy na gałęzi, ale schody dopiero się zaczynały. Skrytka znajdowała się jakieś 3,5-4 metry nad ziemią, na cienkim drzewie na które wspinaczka wcale do łatwych nie należała. W końcu jednak się udało, wpis robiłem na drzewie i nawet nie sfotografowałem zawartości kesza, tylko schowałem go z powrotem i wróciłem do roweru. Skoro byłem już na przeciwległym brzegu Czarnego Stawu (nie tym co zwykle odwiedzają turyści) to postanowiłem obejść staw dookoła i zrobić kilka fotek.

Po kilku minutach dotarłem na \"turystyczny brzeg\", zostawiłem rower i ruszyłem na poszukiwanie skrzynki opencaching.pl. Ta była zdecydowanie łatwiejsza, problemem okazały się tylko dwie starsze panie, które szukały grzybów i zaczęły mnie śledzić. Musiałem poczekać aż odejdą dalej i dopiero wyciągnąłem dość pokaźnych rozmiarów kesza. Wpis, fotki, ponowne maskowanie i jazda dalej.

W zasadzie w tym momencie wyczerpałem mój plan keszowania na dziś - wynik 3:2 dla mnie (punkt na cmentarzu był już dodatkowy), ale jadąc w kierunku Stanisławic, postanowiłem poszukać jeszcze kesza opisanego jako \"kukułcze jajo\" - mój GPS sugerował, że jest blisko. W tym celu skręciłem z asfaltówki w szutrówkę, dojechałem do równoległej szutrówki i znów skręciłem w kierunku asfaltu. Dobrze utwardzoną drogą dojechałem do punktu czerpania wody, nad którym chyba jeszcze nigdy nie byłem. Ostatnimi czasy takie małe jeziorka w puszczy zostały wyposażone w sprzęt do szybkiego poboru wody przez wozy straży pożarnej, dość dokładnie utwardzono też drogi dojazdowe do nich.

Sam punkt znajdował się jednak po drugiej stronie jeziorka, zostawiłem rower i w drogę, punkt namierzyłem od razu - GPS pokazał dokładne współrzędne i wystarczyło spojrzeć w górę i zobaczyłem piękne kukułcze gniazdo, a w nim zamiast jajka - kesz. Strasznie spodobała mi się skrytka - bardzo oryginalny i fajny pomysł. Kilka fotek, wpis i jazda w kierunku domu.

Wróciłem na asfalt pod cmentarzem na Osikówce i ruszyłem na Kłaj. Z Puszczy wyjechałem koło przejazdu kolejowego w Kłaju i ruszyłem na Targowisko, a potem nad Rabę. Przez całą drogę myślałem sobie, że skoro prowadzę w walce w keszami i tak 4:2 - zwycięstwo mam w kieszeni:) to może jeszcze w drodze powrotnej spróbuję poszukać pod Kurhanem w Moszczenicy, gdzie wczoraj poległem. Niestety jak dojeżdżam do drogi nr 4 zaczęło kropić. Wyjechałem pod kościół w Chełmie, przejechałem koło cmentarza i dojechałem pod kurhan, jeszcze nie padało, więc pomyślałem - atakuję. Mój GPS wskazywał miejsce niejednoznacznie, w końcu ustaliłem chyba właściwe, ale kesza nie było widać, a na domiar złego zaczęło lać - musiałem więc ponownie się poddać. Wróciłem do roweru, założyłem ortalion i szybka jazda do domu.

Wycieczka udana, keszowanie w gruncie rzeczy też. Z zakładanych przed wyjazdem 4 punktów znalazłem 3 (dwa nad Czarnym Stawem i jeden koło kładki), nie znalazłem tylko tego przy pomniku M. Samlickiego i to jeszcze z własnej głupoty bo nie miałem dokładnych współrzędnych. Gorzej mi poszło z punktami, które w czasie jazdy dołożyłem - nie znalazłem nic na cmentarzu i pod kurhanem, tylko kukułcze gniazdo zostało namierzone.

Zabawa w keszowanie coraz bardziej mnie wciąga, zaczynam myśleć nad własnymi skrytkami - na stronie geocaching.pl jest projekt Zachodniogalicyjskie Cmentarze Wojenne, który zakłada okeszowanie wszystkich cmentarzy na 100-lecie wybuchu I wojny. W okręgu IX - Bochnia (tym o którym wiem najwięcej i gdzie wszystkie cmentarze odwiedziłem) jeszcze wiele obiektów nie ma kesza - mój pierwszy typ to Czyżyczka i cmentarz 336 - może jeszcze zdążę przed zimą.

Zobacz więcej >>>


Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 35.18 km
  • Czas: 1:39:57
  • Vavg: 21.12 km/h
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S