Maj - na całego ruszył sezon kolarskich wyścigów etapowych, właśnie dziś 4 maja w Neapolu startuje Giro d\'Italia (wygrał Cavendish). W Polsce mamy wyścig BGŻ ProLiga Szlakiem Grodów Piastowskich oraz na moich terenach wyścig młodzieżowców do lat 23 - Karpacki Wyścig Kurierów. Dziś 3 etap z Jabłonki do Cieżkowic, ale mnie interesowała najbardziej premia górska Tauron w Rozdzielu na przełęczy Widoma (535 m npm). Dwa lata temu byłem na tym samym wyścigu na premii lotnej w Lipnicy Murowanej, ale tam kolarze przejeżdżają z szybkością pociągu TGV, więc tym razem postanowiłem jechać na premię górską.
Pierwotnie miałem jechać do Rozdziela z Łapczycy (jakieś 33 km), ale dziś okazało się że pogoda jest kiepska, więc najpierw miałem jechać do Żegociny i zrobić pętle przez Rozdziele - Kamionną Małą - Laskową i na premię przez Młynne tak jak mieli jechać kolarze, ale ponieważ gdy wyjechałem z domu pojawiła się mżawka, więc koniec końców postanowiłem wystartować z Muchówki. Samochodem na trasie Łapczyca - Muchówka (18 km) i mniej więcej o 13:20 wsiadłem na rower. Gdy dojechałem do Muchówki pogoda była paskudna, mocno siąpiło, było zimno i stwierdziłem, że chyba muszę być ciężko chory na chorobę zwaną cyklozą, skoro w taką pogodę w ogóle wychodzę z domu i to jeszcze pojeździć na dość sporych górkach Beskidu Wyspowego.
Zaraz za Muchówką jest lekko pod górę, a potem dość długi zjazd aż do Łakty Dolnej, gdzie na wysokości 275 m npm rozpoczyna się podjazd na Przełęcz Rozdziele (535 m npm) z możliwością przedłużenia ślepą drogą pod Bacówkę na Zadzielu (633 m npm). Jak tak sobie kręciłem w deszczu pomyślałem, że pojadę dokładnie cały podjazd pod bacówkę i potem zjadę na przełęcz zobaczyć kolarzy. Do przełęczy dojechałem dość sprawnie, choć już mocno zmęczony, byłem tam o godzinie 14:00 i wtedy wpadłem na pomysł, że zjadę w dół do skrzyżowania z drogą do Laskowej i podjadę przełęcz tak jak to zrobią kolarze. Co ciekawe przed przełęczą i na samej przełęczy pogoda była paskudna, a za przełęczą było dużo ładniej, nie było mokro i gdzieniegdzie przebijało słońce. W dół jechałem jakieś 10 minut i mniej więcej o 14:10 byłem na skrzyżowaniu z drogą do Laskowej (353 m npm), tuż przy rzecze Łososina, chyba da się zjechać jeszcze trochę niżej, ale ja postanowiłem że właśnie z tego miejsca zacznę podjazd - [zdj]11[/zdj]. Od razu jest mocno pod górę i mocno trzeba się zmęczyć. Podjazd od tej strony charakteryzuję się kilkoma stromymi ściankami rozdzielonymi wypłaszczeniami czy nawet fragmentami zjazdów. Pierwsza ścianka to jakieś 500 metrów i 30 metrów w górę, potem wypłaszczenie i kolejna prawie kilometrowa ścianka, kawałek zjazdu i już 2 kolejne kilometry to już podjazd na całego (130 metrów w górę). Ostatni kilometr ([zdj]23[/zdj]) przed przełęczą to już podjazd już wyraźnie odpuszcza. Premia górska oznaczona była tylko dwoma żółtymi chorągiewkami na wysokości punktu widokowego na przełęczy ([zdj]28[/zdj], [zdj]30[/zdj]). Cały podjazd to 4,5 km (4,9 do premii ale końcówka to już wypłaszczenie) i 190 metrów różnicy wysokości (suma podjazdów 217 m), odcinek ten pokonałem w czasie około 20 minut ze średnią prędkością 11 km/h.
Gdy dojechałem do premii była godzina 14:35, ponieważ na przełęczy pogoda była paskudna, więc postanowiłem zjechać niżej w stronę Laskowej, żeby tam na najbardziej stromych miejscach zobaczyć kolarzy. Zjechałem trochę ponad kilometr - [zdj]33[/zdj], z miejsca w którym stanąłem miałem bardzo daleki widok i widziałem drogę już po pierwszej ściance na podjeździe - [zdj]34[/zdj]. Trochę poczekałem i z daleka zobaczyłem najpierw kolejne radiowozy i motory policyjne, a potem peleton kolarzy - [zdj]43[/zdj]. Z daleka nie widziałem ucieczek, a takie były. Jako pierwsi do miejsca gdzie stałem (480 m npm na serpentynach) dojechali dwaj kolarze - [zdj]47[/zdj], potem czwórka z jednym zawodnikiem w koszulce reprezentacji Polski - [zdj]49[/zdj], potem tuż przed peletonem jeszcze trójka z najlepszym góralem wyścigu i 50 metrów za nimi cały peleton - [zdj]56[/zdj]. Dalej kolumna wyścigu, paru maruderów i było po wyścigu.
Wsiadłem więc na rower i pojechałem na premię, której już nie było, chwilę zastanawiałem się czy nie pojechać jeszcze pod Bacówkę na Zadzielu, ale stojąc trochę zmarzłem więc postanowiłem jechać do domu. Co ciekawe po północnej stromie przełęczy pogoda w końcu się trochę poprawiła, zrobiłem więc kilka fotek w stronę Żegociny i popędziłem w dół. Do Łąkty Dolne jechałem bardzo szybko bo było w dół dobre 8 km, ale potem trzeba było podjechać jeszcze jedną górkę w kierunku Łąkty Górnej i Muchówki. Byłem już mocno zmęczony i kręciłem sobie powolutku, przejechałem znak Muchówka i tu nagle wyprzedziło mnie 4 kolarzy - chyba jakiś maruderów z wyścigu, powiedzieli \"Hello\" i popędzili do przodu. Ja ledwo wytoczyłem się pod szkołę w Muchówce i po chwili zjechałem pod kościół gdzie miałem zaparkowany samochód.
Wyjazd w sumie udany, choć pogoda fatalna, szczególnie na pierwszych kilometrach z Muchówki na Przełęcz Widoma, potem już było w miarę, choć na zjeździe z przełęczy do Łąkty trochę zmarzłem. Przejechałem w sumie 35 kilometrów, ale aż 685 metrów przewyższenia, z obu stron podjechałem Przełęcz Widomą do tego górki w Łąkcie i Muchówce w rezultacie przyjechałem do samochodu na prawdę mocno zmęczony. Przebrałem się wsiadłem do samochodu i pojechałem do Łapczycy, w Nowym Wiśniczu znowu mżawka, jednak tegoroczny weekend majowy był paskudny:( ale ja i tak sporo pojeździłem:)
Ostatnie zdjęcie to profil podjazdu wygenerowany w programie CycloGraph - zobacz profil w nowym oknie (1200x900 px)
Cytat ze strony wyścigu opisujący podjazd pod premię:
Sytuacja na trasie uległa zmianie dopiero wtedy, kiedy kolarzom przyszło wspinać się pod Rozdziele. Zdecydowanie najbardziej wymagający fragment etapu – 4.5-kilometrowy podjazd o średnim nachyleniu 7% dochodzącym w niektórych miejscach do 17%. Tam podzieliła się czołówka – prowadzenie objęli Ukrainiec z Kiev oraz Słowak z Dukli Trencin. Za nimi podążała pozostała czwórka harcowników, a przed peletonem pojawiło się polskie trio w składzie Bartosz Warchoł (Reprezentacja Polski), Emanuel Piaskowy (TKK Pafific Toruń) oraz wcześniej już prezentujący swoje możliwości Patryk Stosz. Na szczycie pierwszą trójkę stanowili Barashchuck, Kolar i Roosen.
Na mecie:
Przewodząca na ostatnich kilometrach grupka została doścignięta w wiodącej nieco pod górę końcówce, ale meta była na tyle blisko, że jadący w niej kolarze spokojnie mogli powalczyć o etapowe zwycięstwo. I tak też się stało. Popielatą koszulkę Karpackiej Spółki Gazownictwa dla etapowego triumfatora założył na podium w Ciężkowicach waleczny Poutsma, który zajął również fotel lidera klasyfikacji generalnej Gaz System. Drugi na kresce zameldował się Van Meirhaeghe, a trzeci był Timo Rossen. 4. lokatę wywalczył natomiast Arek Owsian z Mostostalu, zostając tym samym najwyżej sklasyfikowanym Polakiem trzeciego etapu.