O godzinie 17 gdy ruszałem na trasę było ciepło jak w lecie - ponad 20 stopni. Na początek pomyślałem, że pojadę nad Czarny Staw ale potem stwierdziłem, że czas na próbę roweru po górkach i postanowiłem jechać do Niegowici.
Tuż przed wyjazdem zmieniłem jeszcze dętkę w tylnym kole, bo po wczorajszym wybuchu miałem tam dętkę od szosówki i kilka minut po 17 ruszyłem na trasę. Na początek pojechałem do Staniątek, potem przez Staniątki Górne na Winnicę. Powiem szczerze, że podjazd wjechałem z pewnym trudem z użyciem najmniejszego trybu, ale w sumie w niezłym tempie min. 9 km/h. Potem przez Gruszki i podjazd do Brzezia i potem po betonowych płytach pod cmentarz w Brzeziu, gdzie zrobiłem kilka pięknych widoczków:) Potem pojechałem pod kościoł i w dół w kierunku Cichawy. Na zjeździe rozkręciłem rower do 59 km/h i dalej dało się kręcić pedałami, ale już nie miałem siły. Kolejny przystanek zrobiłem w pobliżu znajdującego się polach cmentarza wojennego nr 333, zdjęcie zrobiłem z daleka, ale to dalej nie jest ten widok, który urzekł mnie w 2008 roku, kiedy po raz pierwszy tędy przejeżdżałem. Łąka co prawda już jest zielona, ale drzewo nie ma jeszcze liści, od tamtej pory jakoś nie mogę uchwycić takiej pięknej scenerii mimo iż byłem w tym miejscu wielokrotnie - choć nigdy w maju tak jak 2008 r.
Dalej pojechałem do Niegowici, wioski w której wikarym był przez dwa lata Karol Wojtyła - to miejsce również zwiedzałem wielokrotnie, więc tylko szybka fotka i powrót do domu. Postanowiłem, że pojadę przez Krakuszowice i Zborczyce do Suchoraby, podjazdem którym jeszcze nigdy pod górę nie jechałem. Na początek podjazd do Krakuszowic, większość podjazdu poszło bez problemu, ale końcówka jest naprawdę bardzo stroma i na liczniku zobaczyłem prędkość 7 km/h. Dalszy podjazd jest już w miarę łatwy, jest praktycznie cały czas pod górę ale delikatnie i można jechać nawet całkiem szybko. Jeździłem tą drogą wiele razy ale zawsze w dół, jadąc pod górę łatwiej podziwiać piękne widoki, które mamy po obu stronach drogi. Tuż przed Suchorabą są dwa bardziej strome odcinki, ale wziąłem je z rozpędu na twardszym przełożeniu. W Suchorabie chciałem ścieżką przez pola pojechać pod cmentarz 376, ale jakoś przegapiłem zjazd, zjechałem więc asfaltem pod szkołę i znowu musiałem podjeżdżać stromym odcinkiem pod cmentarz. Pod górę jechało się ciężko, ludzie palą trawę przy drodze i ciężko było nawet oddychać, jakoś jednak wdrapałem się pod cmentarz. Dalej pojechałem prosto i po kilkuset metrach skręciłem w prawo na zjazd w kierunku drogi nr 4.
Kilkanaście dni temu podjeżdżałem ten podjazd na szosówce i wtedy ostatni odcinek widoczny na jednym ze zdjęć dał mi mocno w kość. Na 4 skręciłem w lewo i po chwili w prawo na Słomiróg kilka mniejszych podjazdów i potem długi zjazd ze Słomirogu w kierunku drogi Zakrzowiec - Staniątki. Rozkręciłem rower do 62 km/h i dalej można było kręcić - tyle że siły zabrakło. Potem przejazd koło klasztoru w Staniątkach i drogą przez pola pod Coca-Colę, a następnie ulicą Wielicką w kierunku domu. Na Wielickiej zrobiłem jeszcze postój w domu kolegi, żeby pooglądać bagażnik dachowy na rowery Thule. Piękna i bardzo wygodna rzecz, ale cena kosmiczna, więc na razie zostanę przy moim stalowym bagażniku:)
Wycieczka w sumie bardzo udana, rower w końcu chodzi jak trzeba, podregulowałem lekko przerzutki i wyeliminowałem niepotrzebne tarcia na niektórych biegach. Nowy napęd to całkiem inna jakoś i innym sposób zmiany biegów, ale chyba zdecydowanie lepszy. Teraz to już chyba trzeba szukać wolnego dnia i przymierzyć się do jakiejś setki:)