Wycieczka egzaminacyjna na kursie instruktora turystyki rowerowej, na wyjazd składała się wspomniana wycieczka na kursie + dojazd do Nowej Huty i powrót do Niepołomic.
Wycieczka grupowa w ramach kursu: 29,95 km; czas: 2:29:10;
średnia: 12,1 km/h
Dojazd: 37,74 km; czas: 1:38:44; średnia: 22,74 km/h
Sama wycieczka na kursie miała być krótka - około 21 km, postanowiłem więc że pojadę z Niepołomic do Nowej Huty rowerem. Z domu rodziców ruszyłem około 8:50, było zimno (około 4-5 stopni) i pochmurno, więc na starcie musiałem się ciepło ubrać. Jechałem przez Podgrabie, później przez Grabie i Brzegi, na otwartych obszarach, których na tej trasie nie brakuje, wpadałem na dość silny wiatr, a że dodatkowo jechałem góralem, to moje tempo było niższe niż zakładałem. W pewnym momencie zacząłem się nawet martwić czy zdarzę na miejsce zbiórki na 9:45. Na szczęście zdążyłem, byłem pod szkołą muzyczną mniej więcej o 9:42 po przejechaniu 19 km w czasie 52 minut.
Kurs w którym brałem udział był dwudniowy, w sobotę przez 6 godzin słuchaliśmy wykładów i robiliśmy ćwiczenia w planowaniu wycieczek wielodniowych, natomiast w niedziele miała się odbyć wycieczka egzaminacyjna, każdy uczestnik kursu miał prowadzić grupę na pewnym odcinku trasy i opowiedzieć o jednym ze zwiedzanych obiektów.
Na trasę wycieczki miejskiej po Nowej Hucie opracowanej dzień wcześniej przez jedną z grup, wyruszyliśmy mniej więcej około 10:00. Pierwszy odcinek trasy miał prowadzić pod kościół św. Bartłomieja w Mogile a potem pod pobliskie Opactwo Cystersów, ale pani prowadzącą tak się rozpędziła, że wylądowaliśmy od razu pod opactwem. Wysłuchaliśmy kilku słów o historii opactwa i potem już na nogach wróciliśmy pod drewniany kościoł św. Bartłomieja - to znowu krótka relacja następnego uczestnika kursu, a potem następny prowadzący miał nas zaprowadzić pod Com-Com Zone (obiekt sportowo-rekreacyjny) przy stadionie Hutnika na ulicy Ptaszyckiego, niestety prowadzący na nawigacji znał się średnio i pod stadion Hutnika trafiliśmy mocno okrężną drogą:) Kilka słów i o Com Com Zonie i dalej jazda na kopiec Wandy, o tym obiekcie wypadło opowiedzieć mnie, powiedziałem kilka słów, pooglądaliśmy widoki ze szczytu kopca (niestety ze względu na pogodę nie były rewelacyjne) i ruszyliśmy dalej pod bramę Huty Sędzimira.
Po wysłuchaniu wiadomości o hucie ruszyliśmy dalej i nastąpiło nagle załamanie pogody, najpierw zaczęło padać, a po chwili z nieba zaczął lecieć grad. Zatrzymaliśmy się więc w połowie ulicy Ujastek pod jakimś daszkiem. Po chwili pogoda się poprawiła, przynajmniej przestało padać, więc ruszyliśmy dalej a pilotem na kolejnym odcinek zostałem ja. Poprowadziłem grupę do końca ul. Ujastek potem w prawo ulicą Łowińskiego i lewo ulicą Blokową pod cmentarz Grębałowski, dalej ścieżką pod górę wzdłuż ogrodzenia cmentarza do fortu Grębałów - muszę powiedzieć, że trafił mi się łatwy odcinek:) Pod fortem dłuższy postój, krótka relacja jednego z uczestników i przerwa po dość forsownym podjeździe. Fort bardzo ciekawy i warty obejrzenia. Pod fortem zaczęło świecić słońce, ale ledwo ściągnąłem kurtkę to znowu chmury i deszcz.
Dalej pokonywaliśmy odcinek koło fortów Krzesławice i Dłubnia do ulicy Łowińskiego i Okulickiego i dalej ulicą Fatimską pod kościoł Arka. Pod kościołem przed którym byłem pierwszy raz wysłuchaliśmy informacji przygotowanych przez kolejnego kursanta i ruszyliśmy dalej ulicą Szajnowica - Iwanowa a potem ścieżką rowerową przez rondo Maczka, wzdłuż ulicy Andersa i Bora-Komorowskiego w pobliże dawnego lotnika wojskowego Rakowice-Czyżyny i Muzeum Lotnictwa. Kilka słów o muzeum i dalej jazda ścieżką wzdłuż ulicy Jana Pawła II, przez rondo Czyżyńskie, ulicą Boruty-Spychowicza, którą to dotarliśmy pod Krzyż Nowohucki i kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kolejnym punktem było Muzeum Czynu Zbrojnego i efektowny czołg stojący przed nim. Dalej jazda pod zalew Nowohucki, który w sumie mieliśmy objechać dookoła, ostatecznie jednak oglądaliśmy go tylko od ulicy Bulwarowej słuchając przy okazji informacji przygotowanych przez kolejnego kursanta. Dwa ostatnie punkty wycieczki to Plac Centralny i znajdujące się przy placu Nowohuckie Centrum Kultury.
Kilka minut po 15 po przejechaniu prawie 30 km (miało być 21) wróciliśmy pod szkołę, gdzie nastąpiło rozdanie zaświadczeń, certyfikatów i legitymacji instruktorskich.
Mniej więcej o 15:20 ruszyłem w drogą powrotną, zatrzymałem się jeszcze w sklepie w Mogile w celu uzupełnienia zapasów i potem w Brzegach, gdzie zrobiłem fotki Wisły z wałów. Do domu moich rodziców dojechałem mniej więcej o 16:15.
Kurs zaliczony papiery zdobyte, ale taka jazda w dużej grupie po mieście nie do końca mi odpowiada, powiem więcej wycieczka i jej tempo zaczęło mnie nawet pod koniec dość irytować, może byłoby inaczej, gdyby całą trasę prowadził jeden instruktor, a takie ciągle zmiany, prowadzących i przy okazji tempa jazdy okazywały się bardzo męczące.
Moja forma nadal słaba, na odcinkach jechanych samotnie męczyłem się strasznie, tempo w sumie jak na górala wykręciłem niezłe, ale jechało mi się mało komfortowo, już czekam na powrót mojego crossa z serwisu - bo na takie wycieczki to zdecydowanie lepszy rower.