Rano pojechałem do pracy. Pogoda piękna o 7:15 jak wyjeżdżałem było 22 stopnie i słonecznie, droga do pracy w takich warunkach to czysta przyjemność. Do Woli Zabierzowskiej przyjechałem niezłym tempem w czasie 51:15.
Plan na powrót do domu był taki, że jadę do Uścia Solnego i dopiero tam skręcam na Bochnię przy okazji zwiedzając cmentarze wojenne okręgu IX na których jeszcze w tym roku nie byłem. Jednak gdy siedziałem sobie w pracy, pogoda zaczęła się zmieniać, na necie wyczytałem nawet, że na popołudnie zapowiadają burze z gradem. Po 13 jak zrywałem się z pracy, było strasznie duszo, wiał mocny gorący wiatr, ale zdecydowałem się jednak jechać. Na początek przez Wolę Zabierzowską a potem drogą 964 przez Chobot do Grobli, to odcinek w większości przez las, więc tu wiatr nie dał mi się jakoś we znaki. Pierwszy przystanek po 11 km na cmentarzu parafialnym w Grobli, gdzie znajduje się kwatera wojenna z okresu I wojny oznaczona nr 322, porobiłem fotki i jazda dalej. Cały czas jechałem drogą 964, na której nawierzchnia na długich odcinkach jest delikatnie rzecz mówiąc kiepska, do tego dość spory ruch i fakt, że za Groblą wyszedłem na otwarty teren, sprawiały że jechało się ciężko, choć mimo wszystko w niezłym tempie. Kolejny przystanek to Świniary i cmentarz 321, przejazd przez wieś i powrót na drogę 964. Tuż przed mostem na Rabie w Uściu Solnym, znajduje się cmentarz wojenny 320 w Niedarach, mocno zaniedbana kwatera znajduje się na prywatnej posesji, zrobiłem więc tylko parę zdjęć zza płotu. Potem pojechałem na wał zobaczyć miejsce gdzie żołnierze rosyjscy pochowani na cmentarzu 320 próbowali przeprawić się przez rzekę i zostali niemal doszczętnie wybici, zginął także ich dowódca. Za rzeką Uście Solne już w Gminie Szczurowa, to właśnie tu Raba wpada do Wisły, jest kościół, mały rynek ze starą zabudową, ale mnie interesował oczywiście cmentarz wojenny nr 319 znajdujący się na położony przy drodze 964 cmentarzu parafialnym. Warto zwrócić uwagę, że na krzyżach pojawiły się tabliczki z nazwiskami poległych, za to od stromy drogi znikło ogrodzenia cmentarza parafialnego, stanowiące również tylne ogrodzenie kwatery wojennej, chyba trwa jakiś remont.
W tym miejscu skręciłem w kierunku Bochni, warto wspomnieć, że zmieniła się pogoda, słońce zaszło, pojawiły się chmury, wiatr osłabł, zrobiło się chłodniej i przyjemniej, w sumie mi takie warunki odpowiadały, bałem się jednak zapowiadanych burz. Jadąc z Uścia Solnego drogą na Cerekiew zastanawiałem się czy jednak nie odpuścić sobie jazdy na cmentarz 318 we Wrzępi, co pozwoliło by mi znacznie skrócić drogę do Bochni, ostatecznie jednak postanowiłem, że jadę na Wrzępię. Powiem szczerze, że ta wioska mnie pozytywnie zaskoczyła, mają ładny kościół plac w centrum z przystankiem i jakąś altanką w której można posiedzieć, niestety nie było czasu i od razu popędziłem na znajdujący się w lesie na granicy z Bratucicami cmentarz 318. Właśnie zaczyna się remont będącej w fatalnym stanie drogi ze Wrzępi do Bratutic i od jutra ta droga ma być zamknięta, są już nawet robotnicy i trwają jakieś prace przygotowawcze, ale jeszcze jakoś przyjechałem. Wcześniej oczywiście odwiedziłem cmentarz, tuż za znakiem Bratucice należy skręcić w lewo, droga jest już asfaltowa (wcześniej był szuter) ale tylko przez 200 metrów, potem po staremu jedziemy po szutrze w kierunku lasu. Znajdujący się na skraju lasu cmentarz 318 na szczęście nadal jest z niezłym stanie, zrobiłem kilka fotek i ruszyłem dalej. Na drodze do Bratucic straciłem niestety siły i moja moc wyraźnie zmalała, dojechałem do Okulic, gdzie zrobiłem szybkie fotki sanktuarium i pojechałem drogą na Bogucice, gdzie odwiedziłem kolejny cmentarz wojenny oznaczony nr 317. Tu niestety też po staremu, tyle że chwasty wyższe niż zwykle. Dalej pojechałem do Majkowic, gdzie pod sklepem zrobiłem pierwszy dłuższy (10 minutowy) postój, zjadłem bułkę, wypiłem colę i ruszyłem dalej na Bochnię. Kolejny przystanek pod kościołem w Gawłowie, przez dawny cmentarz ewangelicki doszedłem do kwatery wojennej nr 316, wszystko zadbane, położono nawet jakąś folię, która nie za bardzo wiem czemu ma służyć. Po odwiedzinach na tym cmentarzu pozostał już tylko powrót do domu, pojechałem na Słomkę, tam skręciłem na Krzyżanowice, przejechałem pod autostradą i zacząłem dojeżdżać do Bochni. W między czasie pogoda się wyklarowała i zaczęło grzać na całego, co tylko spotęgowało moje zmęczenie. W Bochni pojechałem pod kościół św Mikołaja, potem pod górę pod kościółek szkolny, koło policji i szpitala, i dalej pod górę drogą osiedlową koło kościoła św. Pawła. Tak wyjechałem na Górny Gościniec, którym dojechałem do kościoła kazimierzowskiego w Łapczycy tam w dół do drogi nr 4 i do domu po chodniku.
W sumie wycieczka udana, chyba niepotrzebnie tylko tak pędziłem, bo burzy nie było, zaliczyłem 7 kolejnych cmentarzy z okręgu IX i do pełnej puli 46 cmentarzy pozostały mi już tylko 4.