Jak wspominałem wcześniej mapa Pojezierza Olsztyńskiego kończyła się na Orżynach, a mapa Wielkich Jezior Mazurskich zaczynała się na wysokości miasta Piecki pozostawał mam pas około 20 km bez pokrycia w mapach. Początkowo myślałem, że pojedziemy do Mrągowa bo przez Orżyny przebiegała droga właśnie do Mrągowa, ale po dokładnej analizie mapy na GPSie i wyszukałem skrót, dzięki któremu bocznymi drogami mogliśmy dojechać pod Mikołajki. Wstaliśmy więc wcześniej i zaraz po godzinie 8 rano ruszyliśmy w trasę. Pogoda była kiepska, niebo zachmurzone, temperatura nie przekraczała chyba 20 stopni, ale jechało nam się nie najgorzej. Mało ruchliwą drogą przez Rańsk dojechaliśmy do Rybna, w tym miejscu rozważałem przez chwilę skrót drogą leśną, ale ostatecznie odrzuciłem ten pomysł. W Rybnie zrobiliśmy mały postój, który przysporzył nam sporo problemów ale o tym za chwilę. Skoro nie jechaliśmy skrótem to musieliśmy objechać jezioro Dłużec przez Borowe i Dłużec, następnie skręciliśmy w lewo i po przejechaniu 29 km od startu dojechaliśmy do widocznej już na mapie Wielkich Jezior Mazurskich miejscowości Krzywy Róg. W tym miejscu zaczął dość ostro dzwonić telefon mojej żony, okazało się że w Rybnie na ławce zostawiłem telefon i jakiś miły pan chciał mi go oddać.
Zostawiłem, więc żonę i bagaże na przystanku i szalonym tempem ruszyłem do Rybna, żeby skrócić dystans do przejechania wykorzystałem skrót przez las, który wcześniej rozważałem. Na początku szło wszystko dobrze, do miejscowości Głogno dojechałem dobrą szutrową drogą, dalej był odcinek niebieskim szlakiem pieszym i dalej bezproblemowa jazda, ale jak odbiłem w ścieżką leśną w kierunku Rybna to zaczęły się kłopoty. Na mapie miałem jedną prostą drogę, w rzeczywistości ścieżek było dużo więcej, co chwila się krzyżowały i skręcały, dwa razy pomyliłem drogę, na szczęście szybko to zauważałem i wracałem na właściwą ścieżkę. Na dodatek leśne ścieżki były mocno piaskowe i miejscami moja prędkość jazdy wyraźnie spadała, a na koniec tuż przed Rybnem droga była zawalona drzewem i trzeba było przeprawiać się bokiem przez krzaki. Jednak po 40 minutach walki byłem w Rybnie z telefonu żony zadzwoniłem do gościa i po 5 minutach ponownie stałem się właścicielem telefonu, podziękowałem ładnie i ruszyłem w drogę. Postanowiłem już nie korzystać ze skrótu tylko jechać po asfaltach tak jak wcześniej jechałem z żoną, była to dobra decyzja ponieważ trasę tą pokonałem mniej więcej w tym samym czasie co odcinek przez las mimo iż po asfaltach było dobre 4-5 km dalej. Po mniej więcej 1,5 godziny byłem ponownie w Krzywym Rogu z tym że zamiast 29 km na liczniku miałem już 56..
Po moim Tour de Rybno byłem już mocno zmęczony, ale trzeba było jechać dalej. Po jakiś 3 km jazdy dojechaliśmy do drogi nr 59 Mrągowo - Piecki, trasa naszej wyprawy prowadziła na wprost, ale skręciliśmy w prawo do Piecek w poszukiwaniu miejsca gdzie moglibyśmy zjeść obiad. Po obiedzie wróciliśmy na właściwą trasę i piękna malowniczą drogą przez Mazurski Park Krajobrazowy będący częścią Puszczy Piskiej ruszyliśmy w kierunku Mikołajek. Planując drogę do Mikołajek założyłem, że na nocleg zatrzymamy się nad jeziorem Inulec w miejscowości Zełwągi jakieś 6 km od Mikołajek, żeby tam dotrzeć, zrobiliśmy skrót ścieżką przez las. Na szczęście droga była bardzo dobra i po kilku kilometrach jazdy przez las dojechaliśmy do Zełwągów, zaraz za lasem zobaczyliśmy pokoje do wynajęcia i po kilku minutach byliśmy już w pokoju na poddaszu, który wynajęliśmy aż na 3 dni.
Wykąpaliśmy się, rozpakowaliśmy, a że akurat wyszło słońce zdecydowaliśmy się jechać do Mikołajek. Po drodze jeszcze odwiedziliśmy plaże nad Inulcem a potem drogą nr 16 dojechaliśmy do Mikołajek, zwiedziliśmy sobie deptak, rynek gdzie trwały zawody Strong Men, ale ludzi było strasznie dużo, więc poszliśmy dalej. Zwiedziliśmy port, przeszliśmy sobie brzegiem jeziora a na koniec pojechaliśmy jeszcze na plaże, w między czasie całkiem się już wypogodziło, więc postanowiliśmy wrócić do Zełwągów i poplażować trochę nad Inulcem.
To był dość ciężki dzień w sumie przejechałem tego dnia aż 91 km z czego 26-27 w sumie niepotrzebnie, na szczęście udało nam się dojechać do Wielkich Jezior Mazurskich i znaleźć dobry nocleg, więc postanowiliśmy zostać na dłużej - na kolejny dzień zaplanowałem objazd jeziora Śniardwy a żona miała plażować na Inulcem.