Dziś po raz kolejny do pracy na rowerze, od samego rana było słonecznie ale dość zimno, około 5 stopni i trochę podczas jazdy zmarłem.
W zasadzie dzisiaj miałem sobie jechać do pracy powoli na średnią w granicach 28 km/h, ale jak już się rozpędziłem w Puszczy to średnia szybko skoczyła mi powyżej 29 km/h więc postanowiłem to utrzymać. Jechało mi dość dobrze, ale gdy chciałem trochę bardziej przyspieszyć to zaraz w korbach czułem opór. Na wyjeździe z lasu miałem średnią w granicach 29,4 km/h, więc postanowiłem docisnąć trochę mocniej. W samej Woli Zabierzowskiej jeszcze mocny finisz i rezultacie średnia 29,9 km/h. To jeden z lepszych moich przejazdów na tej trasie, gorszy tylko od rekordu i pierwszego mojego przejazdu w tym roku na szosie do pracy - biorąc pod uwagę, że z założenia nie jechałem zbyt mocno to czasy wyszedł doskonały.
W drodze do domu próbowałem przycisnąć mocniej, w szczególności na segmencie, ale do rekordowego przejazdu na segmencie jednak sporo mi brakuje. Nie mogłem już więcej wycisnąć i mimo iż w sumie pojechałem swój drugi czas w historii to do rekordu zabrakło jeszcze 27 sekund. Potem pojechałem do rynku i musiałem jeszcze jechać po chleb, niestety coś mi się pomieszało z włączaniem stopera i części trasy niestety nie zanotowałem, więc pomiar odcinka z pracy jest trochę szacunkowy.
Na segmentach:
- do pracy - 12:03 średnia 31,93 km/h (2 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:34 średnia 33,33 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 27:15; średnia: 29,9 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,50 km; czas: 27:55; średnia: 31,3 km/h.