14 sierpnia, kolega odebrał nas z Częstochowy gdzie właśnie zakończyliśmy naszą pierwszą wyprawę rowerową w Krakowa do Częstochowy. Podczas jazdy Krzysiek usilnie namawiał moją żoną, aby następnego dnia wybrała się na wycieczkę pieszą na Jezioro Popradzkie w słowackich Tatrach. Moja żona długo się opierała, tłumacząc się zmęczeniem, ale ostatnie następnego dnia z samego rano siedzieliśmy w samochodzie Krzyśka jadąc jadącym na Słowację:)

Samochody zaparkowaliśmy w Strbskie Pleso i ruszyliśmy szlakiem do góry do schroniska nad Popradské pleso. Trasa nie była zbyt ciężka, za piękna widokowo, szło nam się całkiem dobrze i po jakiejś godzinie byliśmy na miejscu pod schroniskiem (1494 m npm). W między czasie trochę zepsuła się nam pogoda, momentami nawet trochę popadało, ale akurat wtedy siedzieliśmy w schronisku.

Gdy pogoda się poprawiła, to ruszyliśmy na wycieczkę wokół jeziora. Przez Popradské pleso prowadzi szlak czerwony, którym można wyjść na najwyższą z Polskich gór czyli na Rysy i jest to ponoć trasa łatwiejsza niż podejście od strony polskiej. My oczywiście na Rysy się nie wybieraliśmy, odbiliśmy sobie za to na Cmentarz Symboliczny Ofiar Tatr na Osterwie. Co prawda do cmentarza prowadziło lekkie podejście, ale naprawdę warto go pokonać. Cmentarz jest piękny, na stromych skałach znajdują się pamiątkowe tablice poświęcono ofiarom gór - głównie Tatr, ale nie tylko. Znajdziemy tu m.in tablicę poświęconą Jerzemu Kukuczce (zginął na południowej ścianie Lhotse - 1989  r.)- najwybitniejszemu polskiemu Himalaiście, który jako drugi zdobył Koronę Himalajów.

Z dół zeszliśmy tą samą drogą. Wycieczka super udana, pogoda piękna i nawet lekki deszczyk nie zepsuł nam humorów. Trasa w gruncie rzeczy dość łatwa i spokojnie ją pokonaliśmy mimo iż dzień wcześniej zakończyliśmy przecież naszą wyprawę rowerową.