Blog wycieczkowy Jasona

 


Proszowice

2018-03-30

No w końcu znalazłem czas i były warunki na porządną wycieczkę.

Dziś wziąłem sobie wolne w pracy, przed południem oczywiście przedświąteczne porządki, ale koło 14 okazało się, że mam 2-3 godziny na rower, a że pogoda była naprawdę dobra, to szybko się zebrałem i w drogę. Tak naprawdę nie wiedziałem, gdzie pojadę, trochę zawiewało, więc wiatr mógł mnie pokonać, ale poza kilkoma odcinkami, miałem wyjątkowe szczęście i wiatr mi nie przeszkadzał.

Na początek pojechałem na Wolę Batorską, a potem bocznymi drogami dotarłem do Zabierzowa Bocheńskiego i skierowałem się na Łaźnie, bo ostatnio słyszałem, że już tam "dotarł" asfalt na wale wiślanym w ramach budowy "Wiślanej trasy rowerowej". Na Łaźni jeszcze asfaltu nie ma, kawałek dalej zaczyna się fragment utwardzony i przygotowany pod asfalt, ale sam asfalt jest dopiero w Nowej Wsi, mniej więcej na granicy Lasu Koło. Co ciekawe, nowy i stary asfalt się nie łączą, jest mniej więcej 200 metrowy odcinek po szutrze. Asfaltem po wale jechało mi się bardzo dobrze, dopiero przed samym Nowym Brzeskiem, wpadłem na przeciwny wiatr, który praktycznie mnie zatrzymał, ale na szczęście zaraz był most i uciekłem z linii wiatru.

W samym Nowym Brzesku, się nie zatrzymałem, czas miałem niezły, forma tez była, więc postanowiłem od razu ruszyć na Proszowice, ale nie tak jak zwykle, tylko bocznymi drogami. Było pagórkowato, po kiepskim asfalcie, więc moim Peugeotem na kołach 28 mm, z najlżejszym przełożeniem 42x28 momentami było ciężko, ale po jakiejś 1,5 godziny jazdy (z postojami pewnie 1 godz. 40 m) zameldowałem się na rynku w Proszowicach. Chwilę odpocząłem i postanowiłem wracać, ponieważ robiło się już późno (z rynku wyruszyłem tuż przed 16) postanowiłem nie kombinować, tylko jechać możliwie najkrótszą drogą.

To oznaczało, że na początek muszę pojechać w stronę Krakowa drogą 776, nie jest to najlepsza trasa na rower, ale mimo kilku górek dość szybko dojechałem do Posądzy, gdzie skręciłem na Wierzbno. Dalej pagórkowatą trasą przez Glewiec i Tropiszów dojechałem do drogi 79 w okolicach Podbiednika Wielkiego, mogłem dojechać na Cło i następnie drogą 75 dojechać do domu, ale postanowiłem uskutecznić boczną trasę przez Podbiednik Mały. Teoretycznie tą drogą nie da się dojechać do Niepołomic, ale ja już kiedyś tędy jechałem i wiedziałem, że na rowerze się da:) Kiepskim asfaltem dojechałem do wału wiślanego i po wale wale powinno się dać dojechać do mostu w Niepołomicach zresztą już dobrze stąd widocznego. Jednak sprawa nie jest taka prosta, trzeba jeszcze przekroczyć Potok Kościeliski przez który przerzucona jest tylko prowizoryczna kładka, rowerem oczywiście można przejechać i już po chwili byłem w Niepołomicach. Dalej już tylko dojazd do domu i wycieczka zakończona. 

Droga powrotna dużo krótsza i jakbym nie pojechał trochę na około, to pewnie zamknął bym się w godzinie w drodze powrotnej, ostatecznie z Proszowic do Niepołomic pokonałem trochę ponad 27 km w czasie 1:05.

Teraz to już chyba czas na pierwszą w sezonie setkę:) Peugeot w roli psedo gravela spisuje się nieźle, choć przydałyby się jeszcze trochę szersze opony, kiedyś próbowałem wsadzić do tego roweru 35 mm opony od mojego crossa, od biedy weszły, ale nie jechało się najlepiej. Może dało by się włożyć 30 lub 32 mm, ale wtedy o błotnikach musiałbym zapomnieć. Chyba na razie pozostawię te 28 mm, dziś poradziły sobie z mega nierównym i dziurawym asfaltem, z szutrową drogą po wale, z utwardzonym drobnymi kamyczkami podkładem pod asfalt, więc niewielkie możliwości terenowe są:)

Zobacz więcej >>>


Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 63.68 km
  • Czas: 2:34:26
  • Vavg: 24.74 km/h
  • Vmax: 52.08 km/h
  • Przewyższenia: 349 m
  • Kadencja: 88
  • Temperatura: 14 ºC
  • Kalorie: 2414 kcal
  • Sprzęt: Peugeot Nice