Na dzisiejsze dystans składają się dwie wycieczki: pierwsza na strasie Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca
dystans: 38,02 km
czas: 1:31:26
średnia: 24,9 km/h
druga wieczorna na trasie: Łapczyca - Sobolów - Zonia - Zawada - Czyżyczka - Łapczyca
dystans: 30,18 km
czas: 1:20:24
średnia: 22,53 km/h.
Rano:
Już tradycyjne sobotnie odwiedziny w Niepołomicach, całkowite zachmurzenie temperatura około 19 stopni, ale poza tym pogoda idealna brak wiatru, więc tempo szybkie mimo iż sporo kilometrów po szutrach.
Z domu wyjechałem około 8:30, było dość chłodno więc jechałem w bluzie z długim rękawem. Na początek oczywiście podjazd do Chełmu dalej zjazd do 4, kawałek drogą nr 4 i skręt w prawo na wysokości stacji benzynowej w stronę żwirowni. Drogą żwirową dojechałem do Targowiska i tu objazdem, koło cmentarza pod szkołę w Kłaju, drogą koło szkoły do centrum Kłaja i dalej w kierunku Szarowa. Do Niepołomic dojechałem ścieżką rowerową przez wdłuż DK75. W wyniku zamknięcia ulicy Centralnej Targowisko - Kłaj, trasa do Niepołomic wydłużyła się o około kilometr. Całą trasę pokonałem bardzo dobrym tempem w czasie 44 minut, ze średnią powyżej 24 km/h. W Niepołomicach już tradycyjnie zrobiłem przerwę na kawę u kolegi w sklepie, a później pojechałem rodziców. Tu też przerwa i przed 12 ruszyłem w drogę powrotną. Trasa w zasadzie identyczna z tą tylko różnicą, że przez Niepołomice przejechałem ulicą Dębowa do lasu i dalej ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tempo w drodze powrotnej jeszcze mocniejsze i rezultacie bardzo wysoka średnia na koniec wycieczki.
Wypad bardzo udany, zrobiłem solidny trening, tempo mocne.
Później przyszedł czas na Tour de France... :)
Wieczorem
Po porannej wycieczce do Niepołomic, oglądnąłem Tour De France a wieczorem zrobiło się pięknie i słonecznie, więc wyczyściłem rower i wybrałem się na wycieczkę. Postanowiłem zaliczyć dwa podjazdy: Zonię od strony Sobolowa i Czyżyczkę od Zawady (po raz pierwszy w histori:).
Królewski etap Tour de France w Pirenejach o niczym nie rozstrzygnął, faworycie pilnowali się i nie atakowali, wygrał Belg z ekipy Omega Lotto, który w klasyfikacji generalnej jest daleko. Trochę zdegustowany mało ciekawym etapem postanowiłem jechać na rower, najpierw wyczyściłem i nasmarowałem łańcuch i około 18:00 ruszyłem na trasę, plan ambitny - Zonia od Sobolowa i Czyżyczka od Zawady. Ponieważ czekały mnie dwa ciężkie podjazdy to do Sobolowa postanowiłem pojechać po płaskim - doliną Stradomki. Droga była faktycznie płaska, ale dość długa, zanim dojechałem do podnóża podjazdu, musiałem pokonać przeszło 12 km, zrobiłem to w bardzo szybkim tempie, ze średnią powyżej 28 km/h.
Trudny podjazd na Zonię zaczyna się w zasadzie już jakieś 200 metrów za znakiem Sobolów i droga od razu pnie się bardzo mocno pod górę - ten krótki odcinek podczas, którego pokonujemy prawie 40 metrów w pionie kończy się pod kościołem w Sobolowie. Kiedyś jak jechałem ten podjazd, to pod kościół podjechałem z drugiej strony od Nieprześni - tam też droga pod kościół prowadzi mocno w górę. Kościół mijamy po prawej i zaraz dojeżdzamy do znaku Zonia 3 km. Po skręcie na Zonię droga cały czas prowadzi pod górę choć początkowo dość łagodnie, na pierwszym kilometrze podjazdu za kościołem zacząłem się nawet zastanawiać, czy ten podjazd jest faktycznie taki trudny jak pamiętałem - dojechałem do wysokości 300 m npm i jechało mi się dość gładko. Na kolejnych metrach jednak szybko zmieniłem zdanie, na następnym kilometrze trzy kolejne bardzo strone ścianki, odcielone bardzo któtkimi momentami wytchnienia. Na pierwszej ściance ledwo wjechałem przepychając pedały przy prędkości 6 km/h, później odcinek może 100 metrów gdzie stromizna maleje i znowu podobna ścianka, później odcinek około 300 metrów wypłaszczenia i ostatni podjazd wąwozem przez las na szczyt wzniesienia a w zasadzie na punkt kulminacyny szosy. GPS wskazał 393 metry, choć jest w tym miejscu około 400 metrów npm, trzymając się jednak dzisiejszy wskazań urządzenia pokonałem dystans 3,1 km (licząc z odcinkiem jeszcze przed kościołem), różnica wzniesień 178 metrów co daję średnie nachylenie na poziomie 5,5%, a na drugim kilometrze na poziomie 7%. Jeśli weźmieny najtrudniejszy fragment dwóch kolejnych bardzo stromych ścianek to na dystansie 550 metrów pokonujemy 65 metrów różnicy wzniesień czyli nachylenie wynosi około 11,8%, a na pojedynczej ściance pewnie jest jeszcze wyższe.
Gdy dojechałem na szczyt szosowy byłem strasznie zmęczony, właściwy szczyt wzgórza mijamy po prawej stronie jednak tam droga nie prowadzi. Po przejeździe przez wieś rozpoczyna się zjazd na którym mijamy po lewej cmentarz wojenny z okresu I wojny i dalej pędzimy szybko w dół aż do stacji narciarskiej w Woli Nieszkowskiej. Tu możemy podziwiać piękne widoki i popędzić dalej w dół w kierunku Zawady. To właśnie w Zawadzie miałem rozpocząć kolejny podjazd, tym razem na dobrze mi znane wzgórze Czyżyczka - tą drogą w górę jeszcze nigdy nie jechałem. Podjazd rozpoczyna się już na skrzyżowaniu z drogą na Olchawę, choć ja pomiaru czasu podjazdu dokonywałem dopiero od głównego skrzyżowania w Zawadzie z drogami na Sobolów i Bochnię - miejsce to znajduję się 14 metrów wyżej niż początek podjazdu. Podjazd na Czyżyczkę od strony Zawady jest długi, ale łatwy - najtrudniejsze są ostatnie metry podjazdu, zarówno asfaltowego jak później szutrowego na sam szczyt. Długość podjazdu wyliczyłem na 4,77 km (5,13 km licząc od skrzyżowania z drogą na Olchawę) czas podjazdu 16:50 od głównego skrzyżownia w Zawadzie, różnica wysokości 109 metrów (123 od skrzyżowania z drogą na Olchawę) średnie nachylenie zaledwie 2,3% - czyli podjazd łatwy, choć są trudniejsze odcinki, ale tylko momentami o tylko trochę trudniejsze. Na podjeździe mamy 2 wypłaszczenie z niewielkimi stratami wysokości.
Na szczycie Czyżyczki zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem w dół, do Łapczycy dotarłem najkrótszą drogą. W sumie cała wycieczka to 30 km, pierwszej 12 praktycznie całkiem płaskie, a kolejne to dwa podjazdy i zjazdy z nich, na całej trasie pokonałem 419 metrów przewyższeń i przyjechałem do domy w niezłej formie:)