Wycieczka do Niepołomic przez Grodkowice i Brzezie - na miejscu postój, wymiana roweru na Krossa. Krótka pętla po Niepołomicach z fotografowaniem zabytków i powrót do domu przez Puszczę Niepołomicką i Bochnię.
Z Łapczycy wyruszyłem około 9 rano, było ciepło ale strasznie mglisto. Skierowałem się do Chełmu, później przez Łężkowice do Grodkowic, gdzie miałem do pokonania pierwszy podjazd na szczycie którego obejrzałem sobie Pałac Żeleńskich. Dalej przejazd przez Brzezie, niestety na punktach widokowych niewiele było widać, mgła co prawda zaczęła powoli zanikać ale rewelacyjnej widoczności nie było. Z Brzezia przez Staniątki dojechałem do domu rodziców w Niepołomicach. Tu zrobiłem sobie postój, wymieniłem rower górski na crossowy, który co dopiero wyremontowałem, więc chciałem zobaczyć jak chodzi.
Drogę powrotną rozpocząłem od wycieczki po Niepołomicach, byłem na Kopcu Grunwaldzki, później na rynku oglądając kolejno: Urząd Miasta, Dąb Wolności w Parku, Zamek wraz Ogrodami Królowej Bony i podgrodziem, budynek Centrum Dźwięku i Słowa, Zespołu Szkół, Rynek, Kościół a przy wyjeździe z miasta jeszcze Kirkut żydowski. Później już jazda, najpierw ścieżka rowerową do Szarowa, dalej do Kłaja gdzie skręciłem w boczną drogą biegnącą wzdłuż linii lasu, odwiedziłem Kozi Las z ładnym jeziorkiem. Dalej leśną drogą dojechałem do Stanisławic, gdzie wspiąłem się na leśne wzgórze, co ciekawe jechałem to drogą wiele razy, a dopiero pierwszy raz rzuciło mi się ono w oczy, w płaskiej jak stół Puszczy Niepołomickiej jest to na pewno jedno w wyższych wzniesień. Ze Stanisławic, również drogą przez las dojechałem do Czarnego Stawu, który sfotografowałem tym razem z innego mniej dostępnego dla turystów brzegu. Na tym skończyły się atrakcje niedzielnej wycieczki i już bez przystanków ruszyłem do domu. Rabę sforsowałem kładką w Damienicach i do pokonania została mi jeszcze ostatnia trudności w postaci podjazdu na Górny Gościniec, szczególnie trudny jest odcinek pomiędzy cmentarzem komunalnym a Osiedlem Niepodległości. Poprowadzona tędy stosunkowo niedawno droga pozwala ominąć centrum Bochni, ale jest strasznie stroma - na odcinku niewiele powyżej kilometra mamy przeszło 60 metrów różnicy wysokości przy czym nie jest to stałe nachylenie. Mamy dwa odcinki znacznie bardziej strome i dwa odcinki o zdecydowanie mniejszym nachyleniu. Ten podjazd strasznie mnie zmęczył, a tu za chwilę musiałem podjechać jeszcze jakieś 30 metrów w pionie do Górnego Gościńca. Dalej już tylko zjazdy do samego domu.
Wycieczka sumie udana, ale forma słaba, problem był w zasadzie pod każde wzniesienie, a na prostej też jakiegoś szybkiego tempa nie było, szczególnie gdy trafiły się odcinki pod wiatr. Trzeba dalej trenować do Odysei w Miechowie.