W tym roku wykorzystuję rower jako środek lokomocji w sprawach zawodowych. Większość moich tegorocznych wyjazdów do wyjazdy do pracy, tym razem miałem jechać do Krakowa do Urzędu Marszałkowskiego na szkolenie. Organizatorzy odradzali przyjazd samochodem, bo trudno dojechać (remonty), nie ma gdzie zaparkować itp. Pierwotnie chciałem jechać pociągiem, ale ostatecznie zdecydowałem się na wersję hardcorową i pojechałem rowerem:)
Rano to faktycznie była mordęga, jazda po czołowy wiatr, może wykończyć każdego, a gdy nie ma formy to już całkiem, ledwo dojechałem, a mój czas jazdy wyniósł jakieś 1 godz. 18 minut. Z powrotem miałem już wiatrem, więc pędziłem naprawdę szybko i na pokonanie trasy (co prawda trochę krótszej, bo przez Kraków przejechałem inaczej) potrzebowałem tylko 57 minut:)