Dziś mały trening z kolegami, inspiratorem wycieczki był Maciek, który chciał w końcu podjechać pod górkę w Biskupicach, w tym celu założył sobie nawet do roweru kasetę z 30 zębami.
Zanim jednak dojechaliśmy do stóp docelowego podjazdu, musieliśmy jeszcze pokonać kilka górek: w Słomnikach, Bodzanowie i Szczygłowie. W końcu nadszedł czas na zmierzenie się z najtrudniejszą ścianką czyli podjazdem w Biskupicach. Ja wjechałem z czasem 7:20, po mniej Krzysiek i w końcu Maciek, któremu na najbardziej stromym miejscu trochę zabrakło.
Dalej pojechaliśmy na Chorągwicę, było jeszcze pod górę, ale w porównaniu z poprzednią ścianką, tu było już łatwo. Potem nadszedł czas na serię zjazdów do Wieliczki, a następnie na miarę płaską trasę przez Kokotów do Zakrzowa, skąd pojechaliśmy jeszcze do Staniątek. Ostatnie kilometry do Niepołomic pokonaliśmy już strasznie spacerowym tempem.
Moja forma jest średnia, co prawda radzę sobie z górkami, ale zbyt szybko na tych podjazdach nie jestem stanie jechać. W tym roku już chyba lepiej nie będzie, może w przyszłym sezonie, będę miał więcej czasu i ochoty na solidniejsze treningi.