W sobotę wielkanocną najpierw świeciło słońce, potem padał śnieg, ale po południu znów zaświeciło słońce i mimo niskiej temperatury i wiatru postanowiłem się wybrać na rower.
Razem z Krzyśkiem pojechałem na góralu do Suchoraby, powrót przez Czyżów i Brzezie.
Mimo kilku dość wymagających podjazdów, czułem się dziś całkiem dobrze i jechało mi się nieźle. Rower górski ułatwia podjeżdżanie, bo zawsze w razie czego można wrzucić jakiś mega lekki bieg i powolutku wtaczać się na górę. Mimo wszystko starałem się jechać na możliwie twardych przełożenia i nawet nie męczyłem się jakoś dramatycznie. Dzisiejszy trening na pewno można zaliczyć na plus.