Kolejna trasa do aplikacji Visit Niepołomice, tym razem celem była Niegowić.
Trasę rozpoczynamy pod niepołomickim zamkiem, traktem pieszym jedziemy pod kościół, a następnie wyjeżdżamy na rondo Św. Karola Boromeusza, gdzie wybieramy kierunek na Bochnię (na rondzie w lewo - 2 wyjazd). Jadąc ulicą Bocheńską, powoli upuszczamy centrum miasta i po kilkuset metrach dojeżdżamy do wąskiej drogi w prawo, na skrzyżowaniu z którą znajduje się kierunkowskaz na kirkut. Cmentarz żydowski znajduje się na samym końcu, krótkiej ulicy Bohaterów Getta. Cmentarz ten przypomina nam, że przed II wojną światową w Niepołomicach mieszkało wielu Żydów i właśnie w tym miejscu znajdował się ich cmentarz. Został on zniszczony w okresie wojny oraz latach późniejszych, znaczna część działki cmentarnej została wykorzystana pod zabudowę. Mimo zniszczeń do dziś na cmentarzu pozostało około 140 nagrobków. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że w okresie I wojny na kirkucie pochowano żołnierza armii austro-węgierskiej Josefa Austerweila z 32 pułku piechoty Landsturmu, a kirkut został oznaczony jako cmentarz wojenny nr 328. Niestety grób Austerweila nie przetrwał i nie można określić w którym miejscu cmentarza był on pochowany.
Wyjeżdżając z kirkutu skręcamy w prawo i ulicą Bocheńską dojeżdżamy do DK 75, nie wyjeżdżamy jednak na tą ruchliwą drogę, tylko chodnikiem wzdłuż lasu dojeżdżamy do pobliskiego parkingu. W tym miejscu kiedyś znajdował się leśny ośrodek wypoczynkowy "Krakowianka", był basen, domki i plac zabaw, dziś pozostał tylko parking, na którym wielu turystów rozpoczyna swoje wędrówki po Puszczy Niepołomickiej. To miejsce jest też węzłem kilku szlaków pieszych i rowerowych, stąd też startuje oznaczony na czarno rowerowy szlak "Żeleńskich" i to właśnie zgodnie z tym szlakiem będziemy podróżować do Niegowici.
Zgodnie z oznaczeniami szlaku jedziemy leśną ścieżką w kierunku Staniątek, kilka metrów dalej po prawej stronie znajduje się droga asfaltowa, ale ta szutrowa jest dużo bardziej malownicza. Jadąc ścieżką, po lewej stronie mijamy mogiłę pomordowanych na Kozich Górkach - w tym miejscu w grudniu 1943 roku hitlerowcy zamordowali wielu ludzi różnych narodowości. Kilkaset metrów dalej znajduje się też mogiła żydów pomordowanych w tym miejscu w roku 1942, nas czarny szlak omija to miejsce, ale żeby tam dotrzeć, wystarczy zboczyć z niego tylko na chwilę.
Dalej szlak prowadzi nas w kierunku torów kolejowych na trasie Tarnów - Kraków, to właśnie tu znajdziemy kolejny pomnik, który ustawiono w miejscu nieudanego zamachu na Generalnego Gubernatora Hansa Franka. Zamach w dniu 29 stycznia 1944 przeprowadzili członkowie Kedywu z Okręgu Kraków Armii Krajowej pod dowództwem majora Stanisława Więckowskiego „Wąsatego” i porucznika Ryszarda Nuszkiewicza „Powolnego”. Zamach niestety się nie udał, ładunek wybuchowy został odpalony przedwcześnie i spowodował wykolejenie się tylko kilku pierwszych wagonów, natomiast H. Frank jechał w ostatnim wagonie i nie odniósł żadnych obrażeń. W odwecie za zamach Niemcy rozstrzelali 100 Polaków.
Z lasu na asfalt wyjeżdżamy na granicy Staniątek i Gruszek, skręcamy w lewo i powoli zaczynamy piąć się pod górkę. Na rozjeździe dróg skręcamy w prawo (skręt jest oznaczony, ale znaki szlaku są słabo widoczne) i po chwili wspinamy się pod górę wąską drogą w malowniczym wąwozie, ten krótki podjazd jest zapowiedzią, że wjeżdżamy na pogórze. Na szczycie podjazdu skręcamy w prawo i po chwili w lewo, przejeżdżamy pod autostradą i wspinamy się do góry w kierunku widocznego już kościoła w Brzezie. Na szczycie wzniesienia skręcamy w prawo i po chwili pod kapliczką w lewo (w tym miejscu słabe oznaczenie), do kościoła w Brzeziu prowadzą co prawda wcześniej odchodzące w lewo drogi, ale szlak czarny prowadzi nas jeszcze pod cmentarz. Skręt na stromą betonową drogę pod cmentarz w Brzeziu jest już dobrze oznaczony. Po krótkiej ale męczącej wspinaczce jesteśmy pod cmentarzem. W to miejsce warto podjechać z dwóch powodów, po pierwsze są stąd naprawdę ładne widoki, a po drugie na cmentarzu parafialnym znajduję się kwatera wojskowa z okresu I wojny światowej oznaczony numerem 334.
Następnie jedziemy pod kościół w Brzeziu na terenie którego znajduję się efektowna kaplica - grób rodziny Żeleńskich. Po obejrzeniu kościoła jedziemy dalej prosto i wyjeżdżamy na malowniczą drogę wśród drzew skąd na obie stromy możemy podziwiać piękne widoki. Następnie przejeżdżamy DK94 i wjeżdżamy do Grodkowic, gdzie znajduje się Pałać Żeleńskich.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że opisana poniżej trasa, została wyznaczona, zgodnie z przebiegiem szlaku czarnego, możliwy jest przyjazd drogą asfaltową koło głównej bramy wjazdowej do pałacu, zjazd do skrzyżowania i następnie skręt w prawo - wariant ten jest zalecany dla rowerów nie przystosowanych do jazdy w terenie.
Szlak czarny jeszcze przed wjazdem do pałacu odbija w prawo w wąską szutrową dróżkę, po kilkudziesięciu metrach po lewej mijamy Kaplicę Matki Boskiej Nieustającej Pomocy z 1905, a kawałek dalej w lewo odbija wąska dróżka prowadząca do widocznej w oddali bramki. To właśnie tędy dostaniemy się na teren Dworu - Pałacu Żeleńskich w Grodkowicach. Pierwsze historyczne wzmianki o tych terenach pochodzą z początku XIV wieku, a od XVII wieku Grodkowice i przyległe wsie były siedzibą rodu Żeleńskich. Widoczny po przekroczeniu bramki pałac pochodzi, podobnie jak mijana wcześniej kaplica, z początku XX wieku. Obecnie na terenie pałacu znajduje się hotel i restauracja.
Po zwiedzaniu pałacu wracamy na szutrową drogę i dalej kierujemy się za znakami szlaku, przejazd tą drogą momentami jest dość trudny. Jedynym plusem tej trasy są dość ładne widoki na południe. Dawne zabudowania dworskie są dość mocno zniszczone, a na ich terenie znajduje się jakiś współczesny zakład rolniczy, natomiast dość ładnie prezentuje się brukowana droga, którą opuścimy zabudowania dawnego majątku Żeleńskich.
Po zjeździe trafimy na skrzyżowanie z kapliczką, na które możemy również dojechać wspomnianym wcześniej wariantem asfaltowym. Znajdziemy tu tabliczki czarnego szlaku rowerowego, które informują nas, że do Niegowici pozostało nam jeszcze 6 km. Kolejny odcinek pokonujemy po szerokiej szutrowej drodze wśród pól. Po lewej stronie drogi mamy ładne widoki na wzgórza Pogórza Bocheńskiego (wzgórze Grodzisko w Chełmie i pasmo Czyżyczki w Gierczycach). Przed nami coraz wyraźniej wyłaniają się wzgórza Beskidu Wyspowego.
Po dojechaniu do drogi asfaltowej skręcamy w prawo i zaraz potem w lewo (jest to dość dobrze oznaczone), na kolejnym rozjeździe wybieramy drogę w prawo (brak oznaczenia) i powoli zbliżamy się do Niegowici. W pewnym momencie szlak czarny skręca w lewo w wąską ścieżkę obok ogrodzenia jednego z domów, jednak ten polny odcinek szlaku tak naprawdę niewiele wnosi, więc my jedziemy prosto drogą asfaltową aż do skrzyżowania, na którym skręcamy w lewo. Po kilku minutach dojeżdżamy co Niegowici, chwilę wcześniej nas czarny szlak rowerowy powraca na naszą drogę.
Szlak Żeleńskich prowadzi nas w prawo na najbliższym skrzyżowaniu, proponuje pojechać jednak prosto i wjechać do Niegowici od strony Marszowic. Na wjeździe od tej "gdowskiej" strony mamy staw i skwer z pomnikiem Ojca Pio, oraz tablicą powitalną i zdjęciem lotniczym centrum wsi. Po chwili jesteśmy w centrum pod kościołem, pomnikiem wikarego Karola Wojtyły i starą plebanią w której w latach 1948-49 mieszkał młody Wojtyła.
Tabliczki szlaku Żeleńskich znajdujące się pod kościołem w Niegowici informują, że od Niepołomic przejechaliśmy 16,4 km, a do Jodłownika - gdzie szlak się kończy - pozostały jeszcze 33 km. Szlak Żeleńskim na całym dystansie jest bardzo ciekawy i na pewno warto go przejechać, ale jeśli zdecydujemy się kontynuować jazdę do Jodłownika, to musimy się przygotować na prawdziwie górskie przeprawy. Warto wspomnieć, że na odcinku do Łapanowa szlak Żeleńskich pokrywa się z pieszym szlakiem papieskim, po którym co roku (w maju) podążają pielgrzymi na odcinku Łapanów - Niegowić, start na zmianę następuje raz jednej raz w drugiej miejscowości.
Nasza trasa jednak w tym miejscu zawraca w kierunku Niepołomic. Kilkaset metrów za kościołem znajduje się cmentarz parafialny w Niegowici, a na jego terenie znajdziemy kolejny cmentarz wojenny z okresu I wojny oznaczony numerem 335. Po minięciu cmentarza wyjeżdżamy na skrzyżowanie, na którym szlak czarny prowadzi nas na prawo (na tą drogę, którą przyjechaliśmy), szlak niebieski (pierścienia solnego) prowadzi nas na lewo. My jednak udamy się prosto w kierunku Krakuszowic. Czekają nas krótkie, ale dość strome podjazdy, na szczycie drugiego z nich warto skręcić w prawo ścieżką przy ogrodzeniu. Po kilku metrach zobaczymy przed sobą lekko na prawo kępę drzew, w okresie letnim nie zobaczymy nic więcej, ale gdy liście z drzew opadają, wyraźnie widać, że drzewa rosną na kopcu Kraka. Jest to bardzo ciekawe i tajemnicze miejsce nazywane też Kopcem Krakusa II lub Kraka Młodszego - zgodnie z legendą Król Krak miał dwóch synów, po zabiciu smoka wawelskiego, młodszy z synów zabił starszego brata a winę za jego śmierć zrzucił na potwora, gdy prawda wyszła na jaw, Krak Młodszy został wygnany. Są też hipotezy, że było to miejsce składania ofiar pogańskim bóstwom lub że kopiec ten był elementem celtyckiego systemu wskaźników astronomicznych (wraz z krakowskimi kopcami Kraka i Wandy oraz Wzgórzem Wawelskim). Na początku XX wieku, ówczesny właściciel tych ziem, rozkazał rozkopać kopiec w celu poszukiwania skarbów, nic nie znalazł, ale szeroki rów przez środek kopca pozostał do dziś. Kopiec warto odwiedzić okresie od jesieni do wczesnej wiosny, bo wtedy prezentuje się nam w pełnej okazałości, w okresie letnim niestety niewiele zobaczymy.
Na skrzyżowaniu u szczytu podjazdu skręcamy w prawo i szybko zjeżdżamy w dół, jeśli spojrzymy w lewo to zobaczymy ładny widok na Brzezie i Grodkowice. Na kolejnym skrzyżowaniu skręcamy w lewo i jedziemy w kierunku Brzezia, po chwili po prawej stronie mijamy duży zakład przetwórstwa rolniczego, zaraz za tym zakładem warto spojrzeć na samotne drzewo które zobaczymy przed sobą, lekko na prawo od drogi. Pod tym drzewem znajduje się bardzo malowniczo położony cmentarz wojenny nr 333 w Cichawie. Niestety na ten cmentarz zlokalizowany w samym środku pól uprawnych nie prowadzi żadna droga, w lego pobliże możemy dostać się polną drogą, która będzie odbijać w prawo na najbliższym zakręcie, ale do samego obiektu możemy dostać się wyłącznie wtedy gdy pola są skoszone a i to nie jest sprawą łatwą.
Jadąc dalej drogą asfaltową po lewej stronie miniemy drogę prowadzącą do Szczytnik, na skrzyżowaniu w cieniu pomnikowego drzewa znajduję się ciekawa kapliczka, jeszcze niedawno drzewa były dwa, ale obecnie pozostało już tylko jedno. Kontynuując jazdę w kierunku Brzezia, musimy zmierzyć się podjazdem, na którego szczycie przejedziemy wiaduktem nad DK94 i wyjedziemy na skrzyżowaniu w Brzeziu na którym już byliśmy, skręcamy w prawo, a po chwili w lewo na prowadzącą w dół drogę. Kolejne kilometry to dość długi szybki zjazd, kończący się dopiero na skrzyżowaniu dróg na Szarów i Gruszki. Kolejne metry prowadzą pod górę, aż do skrzyżowania pod OSP w Dąbrowie, stąd jednak znów jedziemy w dół w kierunku pięknie widocznej Puszczy Niepołomickiej. Po zjeździe przejeżdżamy pod wiaduktem kolejowym na stacji w Szarowie i wjeżdżamy na ścieżkę rowerową w Puszczy Niepołomickiej, w zasadzie możemy wybrać oba warianty jazdy po tej ścieżce a i tak dojedziemy do Niepołomic, tym razem proponuję wybór ścieżki wzdłuż DK75, tak jak prowadzą nas oznakowania szlaku Św. Jakuba.
Z Puszczy wyjeżdżamy na parkingu leśnym, na którym startował szlak Żeleńskich, z tego miejsca pozostał już tylko powrót do centrum Niepołomic, tą samą drogą, którą zaczynaliśmy wycieczkę.
Trasa zawiera dość sporo odcinków po drogach szutrowych i do jej pokonania potrzebujemy przynajmniej roweru trekkingowego, sama trasa nie jest specjalnie trudna, choć zawiera kilka podjazdów na który można się zmęczyć.