Cały tydzień nie miałem okazji pojechać do pracy, więc w piątek mimo nie sprzyjającej pogody postanowiłem jechać. Było zimno i wietrznie, ale w drodze do pracy wiatr mi sprzyjał. Co prawda nie jechałem jakoś szybko, bo bałem się, że po wyjeździe z lasu będzie mi wiało w twarz. Tym czasem okazało się, że wiało z boku i na dodatek lekko w plecy, więc na ostatnich kilometrach postanowiłem docisnąć. Co prawda na Woli Zabierzowskiej, trochę mi zaczęło dmuchać w twarz, ale starałem, się cisnąć do końca. W rezultacie do pracy osiągnąłem całkiem dobry czas.
Niestety w drodze powrotnej sytuacja się odwróciła i musiałem walczyć wiatrem:( Do tego było chyba zimniej niż rano, a przez chwilę nawet spadło na mnie kilka kropel deszczu, na szczęście udało mi się dojechać do domu na sucho.