VII Rajd Wolności w Górce - dla mnie był to trzeci start, w tym drugi raz w tempie wyścigowym.
Sam rajd czyli pętla Górka - Górka to:
- 74,17 km czas: 2:26:15, średnia: 30,4 km, up 113 m.
Do Górki pojechałem z Uścia Solnego, tam zaparkowałem samochód i WTR po wałach Wisły dojechałem do Górki. Trasę jak napisałem powyżej pokonałem tempem wyścigowym na szosówce. Niestety nie udało się ponownie uchwycić czołowej grupy, a może inaczej udało mi się złapać końcówkę peletonu po kilku kilometrowej pogoni, ale tempo było zabójcze i koleżanka z którą jechałem nie była wstanie dojść do grupy, więc i ja odpuściłem. Dalej jechaliśmy dość mocno, od czasu do czasu goniąc osoby, które odpadły z tej czołowej grupy. W pewnym momencie po kilkunastu kilometrowej pogoni doszliśmy gościa jadącego w tempie około 30 km na godzinę (za Szczurową) ale gdy go dogoniliśmy i siedliśmy mu na ogonie to przyśpieszył, mimo to przez kilka następnym kilometrów jechaliśmy za nim, ale jechał jednak dla nas za mocno i gdzieś w okolicach Okulic postanowiliśmy odpuścić. Od tego momentu nasze tempo spadło, jechaliśmy w dwójkę z tego cała pogoń była w zasadzie na moich barkach, więc mocno się zmęczyłem.
Pewnie byśmy już tak zamulali do samego końca, gdy nie fakt, że w Mikluszowicach doszliśmy większą grupkę, byli zmęczeni jeszcze bardziej niż my, bo gdy dałem zmianę to odpadli, ale po chwili doszli i jechaliśmy już razem do samego końca. Co prawda nie tak szybko jak wcześniej, ale mimo wszystko dość dobrym, równym tempem.
Po zakończeniu rajdu, zjadłem co nieco i trzeba było zacząć wracać. Wybrałem dość nietypową jak na szosówkę, trochę terenową trasę przez Dąbrówkę Morską, potem już miarę normalnie w kierunku Cerekwi i do Uścia Solnego, gdzie zakończyłem moją prawie 105 km wycieczkę na zakończenie wakacji.