Wybrałem się do Witowa w gminie Koszyce zobaczyć wieżę widokową, którą wypatrzyłem podczas mojej wycieczki do Kielc.
Okazało się, że czwartek mam wolny, cała rodzinka pojechała na wycieczkę do Krakowa, więc trzeba było coś z tym czasem wolnym zrobić. Zbierałem się powoli, ale w końcu postanowiłem, że pojadę zobaczyć wieżę widokową w Witowie, która widziałem podczas wypadu do Kielc.
Postanowiłem, że pojadę do Szczurowej, przeprawię się do Koszyc, a wrócę drogą stroną Wisły przez Nowe Brzesko.
Z domu wyjechałem około 11:30, więc dość późno. Pogoda była w miarę, było ciepło, ale nie gorąco, niestety trochę też wiało. Do Mikluszowic pojechałem przez Puszczę, przeprawiłem się przez Rabę i przez Cerekiew i Strzelce Wielkie dojechałem do Szczurowej. Wiatr wiał z zachodu na wschód i w paru miejscach dość mocno mnie popychał, ale to znaczyło, że wracać będę raczej pod wiatr. W Szczurowej zrobiłem sobie przerwę, uzupełniłem zapasy, coś zjadłem i przez Górkę ruszyłem na most na Wiśle, którym się przeprawiłem na drugą stronę rzeki, a następnie dojechałem na rynek w Koszycach. Tu znów przerwa na lody i przemyślenie sobie co robić dalej.
Oprócz samej wieże w Witowie w terenie wyznaczony był lokalny szlak Gminy Koszyce, ze ścieżką edukacyjną - więc postanowiłem, że sobie przejadę tą trasę. Kawałek musiałem przejechać krajówką, ale już po chwili odbiłem w lewo na Witów. Za znakami szlaku przejechałem przez Witów i stromą drogą zacząłem wspinać się na wzgórze św. Tekli (244 m npm). W porównaniu płaską jak stół doliną Wisły, którą się poruszałem, to wspinaczka pod wieżę to mega podjazd. Sama wspinaczka pod wieżę to 503 metry ze średnim nachyleniem 10% a maksymalnym prawie 16%. Na sam szczyt św. Tekli jest jeszcze 17 metrów w górę.
Na wieży zrobiłem oczywiście mały postój na oglądanie widoków. Sam szczyt wzgórza jest jeszcze kawałek trochę dalej i jest oznaczony krzyżem i punktem triangulacyjnym niestety wszystkie te oznaczenia znajdują się środku zaoranego pola.
Po zjechaniu ze wzgórza znalazłem się praktycznie w tym samym punkcie co po skręcie z krajówki na Witów, ale za znakami szlaku odbiłem na Morsko. Warto zwrócić uwagę, że pętla na Morsko jest ślepa i na koniec trzeba wrócić do punktu startu w Witowie. Na szlaku znajdziemy pola uprawne, ścieżkę edukacyjną między Wisłą i wyraźnie zarysowaną skarpą - wygląda to bardzo fajnie.
Podjechałem sobie również na brzeg Wisły, a potem ruszyłem do Morska, gdzie niestety droga się kończy i trzeba wrócić do Witowa drogą równoległą do tej, którą przyjechałem. Szkoda, że nie da się przeciąć wzgórz prosto do drogi 79 przy której też są zabudowania Morska. Cała pętla to 9,3 km po których wracamy do miejsca startu, pokonanie tego odcinka ze zwiedzaniem zajął mi trochę ponad godzinę.
Po atrakcjach pętli koszyckiej trzeba było jeszcze wrócić do domu, zdecydowałem się jechać lokalnymi drogami równoległymi do DK79. Ten odcinek jest oczywiście trochę pagórkowaty, ale sumie jechało się bardzo przyjemnie. Na DK79 wróciłem w Hebdowie i musiałem przejechać nią jeszcze 3,5 km zanim odbiłem w boczną drogę pod klasztor w Hebdowie. Po kilku fotkach pod klasztorem pojechałem do rynku w Nowym Brzesku, gdzie chwilę odpocząłem i uzupełniłem zapasy wody.
Ostatni odcinek pokonałem WTR, niestety pod wyraźnie wiejący wiatr, który na zmęczeniu dość mocno odczuwałem. Około 17 dojechałem do Niepołomic, na rynku zrobiłem sobie jeszcze postój na zakup Kebaba i około 17:40 wróciłem do domu.
Wyszło 100 km, wycieczka udana, choć znowu po około 80 km zaczynałem mieć już dość jazdy.