Z Kielc do Krakowa wróciłem pociągiem, który niestety miał ponad 30 minutową obsuwę, więc do domu znów musiałem jechać po zachodzie słońca.
Pociąg dojechał do Krakowa około 20:39, zanim opuściłem dworzec była pewnie 20:50 - czyli już po zachodzie słońca. Początkowo było jeszcze w miarę jasno, ale z minuty na minutę robiło się coraz ciemniej. Z dworca wyjechałem na Mogilską, potem pod Tauron Arenę i na ścieżkę rowerową po wałach Wisły. Ścieżką dotarłem aż do Brzegów, gdzie musiałem wjechać na drogę publiczną. W tym momencie było już zupełnie ciemno, na szczęście noc była w miarę jasna, pogoda była ładna a księżyc w prawie w pełni. Ostatnie 10 km do domu pokonałem w sumie w miarę sprawnie i równo po godzinie jazdy byłem na miejscu.
Doliczając więc prawie 24 km do dystansu wyprawy zamykamy się więc na 218 km w czasie 9:50 - średnia 22,15 km/h, przewyższenia 1335 (głównie na odcinku Solec-Zdrój - Kielce). Całkiem ładny wyjazd, trasa - szczególnie z Solca do Kielc była dość wymagająca, ale nie mega trudna, pogoda była całkiem dobra, choć momentami mocno smażyło, a na niektórych odcinkach trochę wiało. Jak na wycieczkę, na która miałem 1,5 dnia wyszło bardzo fajnie.