Ostatni dzień wycieczki w Lasy Janowskie to tak naprawdę przejazd do Leżajska na pociąg.

Wyjazd ponownie o 8:00 - celem Leżajski, najkrótsza droga to trochę ponad 50 km, ale my mimo wszystko szukaliśmy drogi trochę mniej ruchliwej, jednak prawie cały dzień jechaliśmy drogami asfaltowymi.

Pierwszym większym przystankiem na trasie był Ulanów - 22 km, odpoczęliśmy w parku, zjedliśmy lody i po przerwie ruszyliśmy dalej do pobliskiego Rudnika nad Sanem (28 km) - tam również krótka przerwa i ulicą Rzeszowską skierowaliśmy się kierunku miejscowości Krzywdy. Zaraz za Rudnikiem powstała 4 osobowa ucieczka :) w której dojechaliśmy do samego Leżajska. Jechało się dobrze, ale było bardzo, ale to bardzo gorąco - mój Garmin pokazywał temperaturę odczuwalną w granicach 39 stopni.

Około 13 dojechaliśmy do Leżajska i zatrzymaliśmy się na terenie klasztoru Bernardynów, była Bazylika, klasztor i Dom Pielgrzyma (63 km - tu wyłączyłem licznik) w którym zjadłem całkiem dobry obiad. Reszta grupy dojechała dopiero około 14:20, poczekaliśmy aż oni też zjedzą a następnie całą grupą podeszliśmy zwiedzić Bazylikę Zwiastowania NMP. 

W oczekiwaniu na pociąg podjechaliśmy jeszcze nad nowy rynek w Leżajsku i do zamkniętego już niestety Muzeum Ziemi Leżajskiej, a potem wróciliśmy się kawałek do dworca PKP. Tu zasadzie mój opis wyjazdu powinien się skończyć informacją, że o godzinie 16:38 wsiedliśmy do pociągu i odjechaliśmy w kierunku Bochni.

Niestety gdy dotarliśmy na peron to usłyszeliśmy komunikat, że masz pociąg jest opóźniony o 50 minut. Wraz z kolejnymi komunikatami opóźnienie rosło i ostatni komunikat mówił o 95 minutach. Pociąg ostatecznie przyjechał kilka minut wcześniej, zapakowaliśmy rowery, ale pociąg nie ruszał. Okazało się, że stała na stacji w leżajsku dobrze ponad 30 minut. W końcu jednak ruszyliśmy i na szczęście dalsza podróż przebiegała w miarę bez przeszkód. Do Bochni dojechaliśmy o 21:07 czyli z późnieniem 2 godzin i 17 minut.

Zobacz więcej >>>