Blog wycieczkowy Jasona

 


Korno 2023 TR50

2023-08-26

Zawody na orientacje Korno odbyły się w sobotę 26.08, start trasy rowerowej 50 km był o godzinie 10:00 z boiska klubu GKS Jura w Niegowej, więc ze szkoły musiałem sobie kawałek podjechać.

Po trzymaniu mapy zdecydowałem się zacząć od sektora północno-wschodniego, a konkretnie od punktu 21. Trasę rozrysowałem tylko częściowo i ruszyłem w kierunku pierwszych punktów, a potem miałem myśleć co dalej. Jak się potem okazało, podobny wariant trasy wybrała cała czołówka i na pierwszych punktach widziałem wszystkich późniejszych medalistów. Ja miałem turystycznie, ale ponieważ jechało mi się nadzwyczaj dobrze to postanowiłem jednak powalczyć - przede wszystkim z samym sobą :)

Dojazd do punktu 21 (urządzenie myśliwskie) był raczej banalny, więc szybko zdobyłem punkt i ruszyłem do punktu nr 32 (wolnostojące drzewo) - tu pojawiła się pierwsza dłuższa jazda w terenie, ale na punkt trafiłem bezbłędnie wraz z późniejszymi medalistami (2 i 3 miejsce). Na punkt 83 (zakręt jaru) dojechałem przez Mzurów, bardzo malowniczą drogą przez pola - choć niestety był też solidny podjazd. Punkt był dość trudny do znalezienia, na szczęście na punkcie było sporo osób i w miarę łatwo go namierzyłem. Na kolejny punkt nr 67 (podwój buk na skarpie) jechałem z parą z którą znalazłem wcześniejszy punkt w jarze. Niestety po drodze pojawiło się czyjeś podwórko i ogrodzenie, co sprawiło nam trochę problemów, a koniec końców buk został odnaleziony 4 już punkt na trasie odbity. Warto wspomnieć, że w tym miejscu zrezygnowałem ze zdobywanie punktu 68 co chyba było trochę błędem, bo później tego punktu wyraźnie mi brakowało to kompletu.

Ja pojechałem na punkt 24 (narożnik lasu) wraz ze spotkaną wcześniej parą, na podjeździe dziewczyna miała jakiś problem z rowerem i zostałem sam, niestety pomyliłem drogę i na punkt dotarłem zarówno za wspomnianą wyżej parą, ale i za zawodnikami, którzy chyba po drodze zdążyli zdobyć 68. 

Dalej musiałem ostro gonić, ale punkt 49 (Mikro-wychodnia) dojechałem przed częścią zawodników, którzy mnie wyprzedzali, bo oni z rozpędu pojechali za daleko, a ja skręciłem gdzie trzeba i szybko namierzyłem punkt.

Kolejny był punkt 92 (pień), punkt ten sprawił większości zawodników olbrzymie problemy i potem na mecie strasznie na niego klęli, ale ja zaliczyłem go błyskawicznie bo akurat spotkałem dwóch zawodników z trasy pieszej, którzy podobno szukali go 20 minut i akurat wychodzili z krzaków jak podjechałem - punkt to metrowej wielkości pień grubego drzewa w gęstych krzakach, nie widoczny z drogi.

Kolejny na liście był u mnie punkt 75 (dwie brzozy na wzgórku), we właściwą drogę trafiłem bezbłędnie, ale potem pojechałem za daleko, wraz z kilkoma innymi zawodnikami, na szczęście wracając się trafiłem na punkt wraz z zawodnikiem na gravelu z długiej trasy.

Kolejny punkt to 64 (norki), po drodze był niestety solidny podjazd w Gorzkowie Nowym, na punkt trafiłem dość sprawnie, ze późniejszym zwycięzcom TR50, a przed 2 i 3 zawodnikiem tej kategorii, choć oni w tym momencie mogli mieć już o punkt więcej.

Po tym punkcie chyba popełniłem błąd taktyczny, postanowiłem wrócić się kawałek (zjechać to co wyjechałem) i jechać na punkt 48 (rozłożysty buk), patrząc na wariant optymalny trasy powinienem chyba zrobić inaczej, wtedy przejechałbym mniej kilometrów co mogło mieć znaczenie w kontekście mojego miejsca w klasyfikacji. Zrobiłem jednak jak zrobiłem, na dodatek w Gorzkowie Nowym odwiedziłem jeszcze sklep, postój pewnie kosztował mnie z 7-8 minut, ale wodę musiałem uzupełnić, bo bardzo mocno grzało.

Sam punkt 48 trafiłem dość sprawnie, choć znalezienie drzewa w lesie nie było wcale proste, znów trochę konkurencji pomogli :). Dalej zjechałem do Trzebniowa, postanowiłem ominąć punkt 84 (chyba dobra decyzja) i jechać na 54 (złamana sosna), poszło dość sprawnie i punkt znalazłem bardzo szybko. Dalej znowu chyba popełniłem błąd taktyczny, postanowiłem pominąć znajdujące się dość blisko, choć moim zdaniem w trudnym terenie punkty 43 i 35, w zamian za to pojechać najpierw na punkt 72 (górka), a potem jechać do Żarek i zgarnąć 3, moim zdaniem łatwe punkty wzdłuż Gościńca Mirowskiego. Punkt 72 namierzyłem bardzo szybko, do Żarek też dojechałem szybko i wskoczyłem na Gościniec Mirowski prowadzący w kierunku Mirowa.

Na początek punkt 56 (u podnóża skałki), trafiłem w miarę sprawnie, choć za szybko zsiadłem z roweru i do punktu musiałem sobie trochę podejść - był górkę dalej niż pierwotnie zakładałem. Następnie powrót do gościńca i przejazd najpierw na punkt widokowy, a potem na punkt 63 (ruina). W pobliże punktu trafiłem szybko, ale zakładałem (na podstawie) mapy, że ruina będzie wyraźnie widoczna na otwartym polu, tym czasem wkoło były pola uprawne, kilka zagajników i żadnej ruiny. Na tym punkcie straciłem dobrych kilka minut, ostatecznie punkt znalazłem z zawodnikami trasy długiej, którzy dojechali po chwili, okazało się, że ruina była w jednym z zagajników (moim zdaniem z mapy to kompletnie nie wynikało).

Po zdobyciu punktu ruszyłem na punkt 31 (krawędź wyrobiska E), punkt niby blisko drogi, ale mapy wyglądało, że to może nie być najłatwiejszy punkt. Szybko trafiłem we właściwe miejsce, ale punktu chwilę szukałem, wraz ze spotkanymi wcześniej zawodnikami. Po zdobyciu tego punktu brakowało mi już tylko jednego do kompletu punktów. 

Teoretycznie najbardziej po drodze na metę był punkt 73 (jaskinia), ale kiedyś dawno temu, na Mordowniku byłem mniej więcej w okolicach tego punktu, szukając lampionu i wtedy nic tam nie znalazłem, wybrałem więc punkt 22 (skrzyżowanie dróg, podwójna sosna), jak się potem okazało to był doskonały wybór. Jaskinie ludzie szukali podobno po pół godziny, a ja sosnę trafiłem bardzo sprawnie :) Pozostał, więc tylko dojazd na metę, dokładnie tą samą drogą, jaką dzień wcześniej jechałem od Bobolic, przejechałem więc jeszcze kawałek ścieżką przez las, a potem wpadłem na szutrową trasę rowerową. Włączył mi się, trochę tryb finiszu i na metę pędziłem co sił w nogach.

Ostatecznie kartę odbiłem o 14:51, więc mój czas to 4:51 - 10 miejsce w open TR50. Generalnie całkiem dobrze, ale jak zobaczyłem wyniki, to trochę pozostał niedosyt. Zwycięzca był ode mnie lepszy o 45 minut, 2 i 3 zawodnik o niecałe 27 minut, ale już 4 tylko o 15, a 6 o trochę ponad 7, zawodnik przede mną o trochę ponad 2. Mogłem więc być wyżej w klasyfikacji, samo szukanie ruiny kosztowało mnie napewno ponad 10 minut, to samo błąd na 24. Jakbym do tego nie pojechał tak na około tylko zaatakował bliższe punkty z punktu 53 to może mogłem zakręcić się okolicach 4 miejsca, no ale równie dobrze, mogłem czegoś nie znaleźć i przyjechać np. 30 minut później.

Zobacz więcej >>>

Trasa z wariantem optymalnym - czyli nie do końca moim :)


Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 54.31 km
  • Czas: 3:17:36
  • Vavg: 16.49 km/h
  • Vmax: 51.10 km/h
  • Przewyższenia: 763 m
  • Temperatura: 30 ºC
  • Kalorie: 2029 kcal
  • Sprzęt: Rockrider EXPL 540 29