Pojechałem przejechać ścieżkę rowerową wzdłuż Kanału Łączańskiego (Skawina - Jaśkowice). Przejazd tej trasy planowałem od dawna i w końcu przyszedł czas na realizacje. Postanowiłem wystartować z Krakowa, więc pojechałem na stacje w Staniątkach i pojechałem pociągiem na stacje Kraków Zabłocie i tam około godziny 7:00 wystartowałem moją wycieczkę.
Na początek ścieżką wzdłuż Wisły dojechałem do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, w opactwie pustki, jeszcze nie zdarzyło mi się być w tym miejscu, praktycznie bez innych ludzi :)
Dalej pojechałem przez Tyniec do Skawiny, jechałem szosą, więc wybrałem drogę asfaltową, a nie WTR gdzie za opactwem trzeba pokonać dość solidny terenowy odcinek. W sumie nie zamierzałem odwiedzać Skawy, ale skoro już byłem tak blisko, a jeszcze nigdy rowerem w Skawinie nie byłem, to postanowiłem podjechać na rynek. Po przerwie na lody ruszyłem na poszukiwanie ścieżki, wzdłuż kanału Łączańskiego, po przejechaniu krótkiego odcinka ścieżki rowerowej wzdłuż drogi 44, dojechałem do oznakowanej na niebiesko ścieżki wzdłuż kanału.
Ścieżka od momentu zjazdu z drogi 44 do mostku na ulicy Promowej to 10,9 km. Formalnie do tej trasy chyba można dodatkowo zaliczyć ścieżkę od Wisły wzdłuż Skawinki, a koniec trasy formalnie znajduje się na wysokości stacji PKP w Jaśkowicach (jest nawet kropka). Sam przejazd ścieżką jest bardzo przyjemny, jedziemy blisko brzegu i sam kanał jest dobrze widoczny, do tego dochodzą bardzo malownicze mostki przerzucone co jakiś czas przez kanał. Za stacją PKP w Jaśkowicach, jest jeszcze chyba z 300 metru asfaltu, który kończy się znakiem z niebieską kropką, ale dalej możemy przejechać utwardzoną szutrówką do najbliższego mostku na kanale i tam definitywnie trasa się kończy.
Po przejechaniu trasy, przejechałem przez mostek i ulicą Promową, przez pola ruszyłem w kierunku Wisły i przeprawy promowej. Dojeżdżając do Wisły przecinamy WTR i moglibyśmy nią wracać w kierunku Krakowa, ja jednak decyduję się na przeprawę promową do Czernichowa. W samym Czernichowie jest jakieś muzeum pociągów, chyba dość znana Szkoła Rolnicza i kościół na górce :) Tam zrobiłem krótki postój i uzupełniłem zapasy, a następnie przez Wołowice i Jeziorzany dojechałem do Piekar. W Piekarach mamy piękny widok na znajdujący się po drugiej stronie Wisły klasztor w Tyńcu, jest też przeprawa promowa (choć akurat chyba była nieczynna), w oddali widać też dość dobrze Klasztor Kamedułów na Bielanach.
Po kilku minutach byłem już w Krakowie i ścieżką rowerową wzdłuż Wisły ruszyłem do centrum. Przejechałem koło Wawelu, bulwary wiślane byłe dość puste, jechało się bardzo fajnie, na wysokości stopnia wodnego Dąbie postanowiłem przekroczyć Wisłę i wskoczyć na nowy odcinek ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki. Po dojechaniu do mostu Wandy, już standartowo, przez Brzegi i Grabie, ponieważ jednak stwierdziłem, że braknie mi trochę do 100 km, to objechałem Niepołomice na około i dopiero skierowałem się do domu.
Tuż przez 13:00 (po krótkiej przerwie na lody) wróciłem do domu, na liczniku równo 100 km (nie notowałem porannego dojazdu na stacje, więc przejechałem w granicach 103 km). Wycieczka udana, pogoda taka sobie, było pochmurnie, lekko wiało i dopiero jak wróciłem do domu, to pojawiło się słońce i zaczęło grzać, ale wycieczkę rowerową to chyba lepiej, że nie grzało. Forma niespecjalna, rower szosowy też chyba nie był najlepszy na tą trasę - gravel byłby lepszy :)