Wycieczka do Ogrodu Pełnego Lawendy, ale trochę na około.
Ruszyłem z domu około 7:20 rano, przejechałem przez Puszczę, następnie przekroczyłem Rabę i ruszyłem do Brzeska. Pod PKP w Brzesku zameldowałem około godziny 9:00, tu zrobiłem krótką przerwę, uzupełniłem zapasy i ruszyłem dalej przez Okulice do Szczurowej, ale do samego miasta nie wjeżdżałem, tylko od razu ruszyłem na Nowy Korczyn. Na rynku w Nowym Korczynie, zrobiłem dłuższą przerwę, a potem ruszyłem w kierunku Kościelca i dalej bocznymi drogami dotarłem do Ostrowa do Ogrody Pełnego Lawendy.
Byłem tu już kiedyś, ale tym razem zapłaciłem za bilet i zaliczyłem zwiedzanie. Niestety też cały czas obserwowałem nadciągające burzowe chmury. Deszcze dopadł mnie dopiero w drodze do Proszowic, przed Klimontowem, odczekałem jakieś 20 minut na przystanku i po deszczu ruszyłem dalej. Niestety lało dość mocno i po deszczu zostało pełno wody na drodze, w rezultacie do Proszowic dojechałem cały brudny.
Z Proszowic już dość standardowo, na Nowe Brzesko, a potem WTR do Niepołomic. Na wale przez chwilę mi padało, ale dużo gorszy był przeciwny wiatr, z którym walczyłem niemal przez całą drogę po WTR. W Niepołomicach jeszcze krótka przerwa na lody i około 15:30 byłem w domu.
Wycieczka udana, forma była całkiem niezła, jechało mi się bardzo fajnie.