Musiałem załatwić jedną sprawę w Wydziale Komunikacji w Wieliczce, więc pojechałem rowerem. Pogoda była bardzo dobra, a ja miałem wolne przedpołudnie, więc postanowiłem wrócić, trochę na około.
Na początek podjazd pod Sierczę z rynku w Wieliczce, już zapomniałem, że to kawał solidnej górki, próbowałem ciągnąć mocno, ale w połowie górki trochę mi pary brakło. Ciekawe jakby poszło mi na szosie, w sumie jak patrzę na Stravie, to mój rekord na szosie jest tylko minimalnie lepszy - 7 sekund, ale z tego co pamiętam, mój rekordowy przejazd na tej górce był raczej jazdą na lajcie z oszczędzaniem sił na kolejne górki.
Potem jazda widokowym garbem i poprawką na Chorągwicę co ciekawe, dzisiaj na gravelu pojechałem końcówkę podjazdu pod Chorągwicę tylko 2 sekundy wolniej niż w niedzielę na szosie, tyle że wtedy to była druga część podjazdu, po stromym początku i lekkim wypłaszczeniu, dzisiaj miałem jednak sporo więcej czasu na odpoczynek, przed tą ścianką.
Generalnie na gravelu, jedzie mi subiektywnie ciężej niż na szosie, ale z drugiej strony, czasy mam niewiele gorsze. W gravelu, istnieje jednak silna pokusa wrzucenie lżejszego biegu, co oczywiście powoduje, że jedzie mi się lżej, ale wolniej i dłużej. W szosie, jak już nie ma na zrzucić to cisnę :) Oczywiście szosie, w pewnym momencie brakło by mi przełożeń, szczególnie jakby górka była stroma i długa. Mam też wrażenie, że na szosie łatwiej jest mi utrzymać narzucone tempo, a dzisiaj na gravelu miałem problemy z utrzymaniem tempa i dostawałem zadyszki w połowie górki.