To już 29 wyjazd do pracy w tym roku - kolejny rekord. Ostatnio zauważyłem, że coraz bardziej lubię rywalizować, jest to co prawda zwykle rywalizacja z samym sobą, ale dzięki np tak często jeżdżę do pracy na rowerze w tym roku.
Dziś nie chciałem za bardzo rywalizować ze swoimi rekordami, więc przełączyłem Garmina na widok mamy, miałem podgląd tylko na prędkość i tętno. Mimo wszystko jechałem dość szybko, było chłodno i mokro, nad ranem musiało ostro padać, do tego jechałem z wiatrem, więc mimo braku walki o rekord jazda mijała mi bardzo szybko. Do pracy dojechałem w czasie 26:37 (średnia 30,6 km/h). Rok temu to byłby super rekord, a teraz to czas który osiągnąłem bez rywalizacji. Teraz rekord wynosi 24:12 na lekko na Treku i 24:22 Peugeotem z wiatrem - czasy już ciężkie do pobicia, choć pewnie kiedyś jeszcze się z nimi zmierzę. Teraz będę jeździł bez rywalizacji, został mi tydzień do urlopu i jak tylko będzie pogoda to zamierzam codziennie jeździć do pracy na rowerze:)
Gdy tylko wyszedłem z pracy, to od razu zauważyłem, że na dworze jest niemal wichura. Wiało bardzo mocno z zachodu. Początkowe metry do Puszczy Niepołomickiej, jechałem w miarę sprawnie, ale wiejący z boku wiatr kilka razy przestawiał mnie na drodze. W Puszczy jak zwykle drzewa dobrze osłaniały od wiatru, choć od czasu do czasu łapałem mocne podmuchy. W mieście już tradycyjnie, wolniej, bo duży ruch i do tego pod wiatr, do domu dojechałem z dużą ulgą, że to już koniec:)
Mimo wiatru w drodze powrotnej udało mi się wykręcić całkiem niezły czas, tym razem już kontrolowałem parametry jazdy i znowu włączyła mi się żyłka sportowa:)
Na segmentach:
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 10:36 średnia 36,32 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:17 średnia 31,4 km/h (rekord 10:49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,57 km; czas: 26:37; średnia: 30,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,57 km; czas: 26:58; średnia: 30,2 km/h.