Dzisiaj było ciepło i słonecznie, co prawda lekko wiało, ale w moich prognozach pogody pokazywano, że to będzie ostatni dzień ładnej pogody, więc trzeba było jechać na rower:)
Wyruszyłem około 13, zaraz po obiedzie. Postanowiłem pojechać WTR w kierunku Szczurowej, choć nie wiedziałem jeszcze jak daleko. Wjechałem jednak na wał i od razu poczułem wiatr w plecy, dodatkowo jechałem na szosówce, więc tempo było bardzo mocno. Do Uścia Solnego dojechałem w 1 godz i 5 minut. Po krótkiej przerwie zdecydowałem się jeszcze pociągnąć do Górki. Do 47 km w Górce wszystko szło gładko i szybko, ale ledwie skręciłem na południe w kierunku Szczurowej to zrozumiałem, że od teraz będzie ciężko.
W Szczurowej (51 km) krótki postój i ruszyłem do domu. Początkowo jazda na południe i tragedia, gdy skręciłem bardziej na południowy zachód to było trochę lepiej, ale dalej pod wiatr. Na szczęście jechałem szosówką, którą umożliwiała mi utrzymywanie w miarę dobre tempa, nawet po lekki wiatr. Po przejechaniu około 72 km dotarłem przez Mikluszowice do Puszczy Niepołomickiej, tam wiatr w zasadzie już nie przeszkadzał, ale jaj już miałem kompletnie dość. Jakoś przemęczyłem Żubrostradę, ale pod Kapliczką Św. Huberta na Drodze Królewskiej musiałem się zatrzymać. Po kilku minutach pojechałem dalej i dojechałem do Niepołomic, tam jeszcze wizyta w sklepie i do domu.
W sumie wyszło 92 km, z wiatrem do Górki jechało się doskonale :), potem do Szczurowej i Niedzielisk tragicznej, kolejne kilkanaście km do Mikluszowic dość ciężko, a Puszczy już niby mogłoby być dobrze, ale ja całkowicie opadłem z sił i rezultacie strasznie się męczyłem na dojeździe do domu.
Czas jazdy to tylko 3:23, a sumie cała wycieczka z postojami to trochę ponad 4 godziny. To właśnie chyba ten brak dłuższy przerw tak mocno mnie wykończył.