Drugi dzień wyprawy zacząłem o godzinie 7:00 w Chęcinach. Pogoda była nie najlepsza, niebo było zachmurzone, gdzieś w oddali grzmiało, ale nie było innego wyjścia jak ruszyć w trasę.
Pierwszy etap tego dnia odbywał się pod inspiracją książki Edmunda Niziurskiego "Klub Włóczykijów". Książkę dostałem w 1991 roku jako nagrodę w szkole, początkowo trafiła na półkę, ale w końcu po nią sięgnąłem i od tego czasu czytam ją niemal co roku. W tym roku musiałem sobie kupić nowy egzemplarz bo stary jest już zaczytany. Ponieważ akcja tej książki kończy się w Górach Świętokrzyskich to postanowiłem odwiedzić opisane tam lokalizacje, zacząłem niejako od końca czy od "Mons Ruben" czyli Góry Czerwonej na której akcja książki się kończy.
Następnie pojechałem do Kielc, gdzie odwiedziłem wzgórze zamkowe i rynek, a potem skierowałem się na Masłów, gdzie miałem wspiąć się na Klonówkę. Duża część podjazdu to droga asfaltowa, dopiero końcówka to jazda po drodze polnej, ale dość szerokiej i platformę widokową na Klonówce osiągnąłem bez schodzenia z roweru. Sam szczyt jest kawałek dalej i tam już doszedłem na noga, ale na rowerze też można by spokojnie dojechać.
W Klubie Włóczykijów, jest mowa o Klonówce, ale nie o szczycie, a o części skalnej zwanej "Diabelskim Kamieniem", pojechałem się na miejsce czerwonym - Głównym Szlakiem Świętokrzyskich. Tu też dojechałem na rowerze, choć droga jest już trudniejsza. Wyszedłem na szczyt skały i wspominałem wydarzenia opisane w książce.
Po przerwie ruszyłem dalej i zjazd z góry okazał się sporo trudniejszy niż podjazd, ścieżka była zarośnięta momentami ciężko ją było odnaleźć, ale koniec końców zjechałem gdzie trzeba i ruszyłem dalej w kierunku Św. Katarzyny, gdzie dotarłem mniej więcej o godzinie 11:00 kończyć tym samym pierwszy dziś rowerowy etap podróży.