Ostatni raz na rowerze byłem 9 kwietnia, a potem dopadła mnie choroba. Jeszcze nie do końca wydobrzałem, ale poranny przegląd prasy (internetowej) tak mnie zdenerwował, że postanowiłem się przejechać i zredukować negatywne emocje.
Było dość ciepło, ale trochę wiało i temperatura odczuwalna przy prędkości ponad 25 km/h nie była specjalnie wysoka. Postanowiłem pojechać do Słomirogu na punkt widokowy, a potem pod kościół w Bodzanowie. Musiałem, więc trochę podjechać, w sumie poszło mi całkiem sprawnie i dotarłem pod drewniany kościółek w Bodzanowie. Jak się okazało obok budują nowy, moim zdaniem nie zbyt ładny kościół, który powstaje w ekspresowym tempie, bo jeszcze rok temu nie widziałem nawet śladów budowli, a dziś budynek jest już w stanie zamkniętym (sprawdziłem - jednak przed rokiem budynek stał w stanie surowym).
Z Bodzanowa, zjechałem do Ochmanowa, a potem nawróciłem na Zakrzów, skąd drogą 964 wróciłem do domu. Forma po chorobie słaba, ale tragedii nie ma, górki w Słomirogu i potem w Bodzanowie podjechałem całkiem sprawnie.