Dziś, mimo małego przeziębienia, zdecydowałem się pojechać do pracy (a w zasadzie na strajk) na rowerze. Rano temperatura była znośna, na moim termometrze około 8 stopni, a temperatura odczuwalna w Puszczy wyniosła 5 stopni.
Do pracy jechałem dość spokojnie, mimo wszystko poszło nie najgorzej i udało się zajechać w czasie poniżej 30 minut.
W drodze powrotnej wybrałem drogę wałem, okazało się, że jechałem z wiatrem, mogłem więc rozwinąć naprawdę niezłą prędkość, prawie jakbym był w niezłej formie:) Do domu dojechałem w czasie o 11 sekund krótszym, niż rano do pracy, mimo, że pokonałem prawie 2 km więcej.